Sprzęt esportowca: Pod palcami

Z jakich klawiatur korzystają zawodowi gracze? Która odmiana jest najlepsza do grania i czy są takie, które mogą dać przewagę w grze? Odpowiadamy na te pytania w kolejnej części naszego cyklu sprzętowego.

Sławomir Serafin
Sławomir Serafin
esport WP SportoweFakty / esport

W naszej serii artykułów traktujących o peryferiach, akcesoriach i urządzeniach wykorzystywanych przez zawodowych graczy esportowych pisaliśmy już o monitorach i słuchawkach. Ostatnio zajmowaliśmy się również myszkami. A skoro była już mowa o nich, to trzeba również przyjrzeć się klawiaturom, czyli drugim, równie niezbędnym i istotnym kontrolerom.

Liczba klawiszy

Prawdopodobnie nie jest to najważniejszy atrybut klawiatury dla większości graczy. Można nawet iść o zakład, że mało kto się w ogóle zastanawia, ile klawiszy ma jego klawiatura. Ale dla zawodowego gracza jest to kwestia dużo ważniejsza niż się wydaje. Głównie z uwagi na to, że esportowiec często gra „na wyjeździe”, na jakimś LAN-owym turnieju na przykład. Swoją klawiaturę (i myszkę) nosi ze sobą. I choćby z tego powodu preferowany byłby nieco mniejszy rozmiar.

Kompaktowa klawiatura ma też inne zalety dla zawodowego gracza. Zajmuje mniej miejsca na biurku, co pozwala dać więcej przestrzeni na ruchy myszką. A te bywają szersze niż u przeciętnego gracza, o czym pisaliśmy poprzednio. Na dodatek na wspomnianych turniejach stanowiska dla graczy nie są zbyt duże i liczy się każda oszczędność miejsca. Dlatego właśnie wielu esportowców zwraca się w stronę konstrukcji z mniejszą liczbą klawiszy. Mówiąc zaś prościej, sięgają po klawiatury pozbawione bloku numerycznego. Ten ostatni w esporcie jest raczej zbędny. Oczywiście, wszystko zależy od osobistych preferencji i mniejsze klawiatury nie są regułą wśród graczy zawodowych. Ale bardzo wielu z nich sięga właśnie po takie rozwiązania.

Diabeł tkwi pod powierzchnią

Klawiatury różnią się od siebie nie tylko wyglądem, który zresztą jest w omawianym przypadku kwestią trzeciorzędną. O wiele ważniejsza jest odmienność ich konstrukcji. Z zewnątrz mogą wyglądać podobnie, ale liczy się to, w jaki sposób urządzenie zmienia nacisk palca użytkownika w cyfrowy impuls informacyjny wysyłany do komputera. A może to robić na kilka sposobów.

Najbardziej powszechnym rozwiązaniem, które do tego jest najtańsze, to tak zwana konstrukcja membranowa. Klawiatura tego typu posiada pod klawiszami gumową wykładkę z kulistymi wypustkami. Naciskany klawisz zgniata wypustkę, gdzie dochodzi do zetknięcia się dwóch folii, zwarcia i przesłania impulsu elektrycznego. Rozwiązanie proste i tanie, a jego dodatkową zaletą jest cicha praca. Stosowane w komputerach biurowych, laptopach i większości domowych pecetów. Niestety, niewystarczające dla zawodowców.

Dominacja mechaniczna

Podstawową wadą klawiatury membranowej z punktu widzenia esportowca jest to, że naciskanie klawiszy trwa w nich zbyt długo. Dla zawodowca liczy się każda milisekunda. Żeby klasyczna klawiatura zareagowała na nacisk palcem, musi on przesunąć klawisz o około 4 milimetry. Docisnąć do samego końca. Traci się na to cenne ułamki sekund. I dlatego właśnie zawodowcy nie korzystają z klawiatur membranowych. Wybierają mechaniczne.

Klawiatura mechaniczna posiada sprężynowe przełączniki pod każdym klawiszem, które działają na zupełnie innej zasadzie. I ich główną zaletą jest to, że moment aktywacji następuje w połowie drogi klawisza. Informacja zostanie przesłana do komputera już po 2 mm ruchu. Nie trzeba nawet dociskać klawiszy do końca i większość zawodowców tego właśnie nie robi. Na takim muskaniu klawiatury nie zyskuje się wiele czasu, ale… z jakiegoś powodu najlepsi esportowcy korzystają z klawiatur mechanicznych.

Przełączniki czerwone jak krew wrogów

Niestety, nie każda klawiatura mechaniczna nadaje się do esportu. Stosuje się w nich różne rodzaje przełączników, które mocno wpływają na to jak zachowują się klawisze po naciśnięciu. Gracz powinien jak ognia unikać klawiatur z przełącznikami dotykowo-dźwiękowymi, zwanymi też niebieskimi. Fantastycznie się na nich pisze, ale do grania są fatalne. Przede wszystkim dlatego, że naciśnięty klawisz nie tylko wydaje z siebie głośne kliknięcie w momencie aktywacji, ale też powraca do pozycji wyjściowej z niewielkim opóźnieniem.

Dlatego do grania wybiera się przełączniki linearne, zwane czerwonymi. Wymagają one mniejszej siły nacisku do aktywacji, poruszają się gładko i natychmiast wracają do poziomu. Idealne do optymalizacji czasu reakcji. Kompromisowym wyborem są brązowe przełączniki dotykowe, z większym oporem i wyraźniejszym klikiem. Jeśli ktoś zamierza na swojej klawiaturze nie tylko grać, ale też pisać, powinien wybrać właśnie je. Ale jeśli ma ona służyć do zastosowań czysto esportowych, to wybór jest jeden.

I ta konstatacja w zasadzie zamyka temat. Klawiatury mechaniczne są droższe (i dużo głośniejsze), ale też bardziej żywotne. Stosuje się w nich nowe techniki, takie jak czujniki optyczne, które jeszcze bardziej poprawiają niezawodność. I praktycznie wszystkie wyposażone są w takie rozwiązania jak Anti-Ghosting czy Key Rollover, które gwarantują, że do komputera zostanie przesłana informacja o wszystkich naciskanych klawiszach (i tylko o nich), nawet jeśli będzie ich kilka jednocześnie.

Zawodowiec może decydować o marce sprzętu, wyglądzie czy wspomnianej na początku liczbie klawiszy a także o tym, czy klawiatura ma mieć kabel czy też być bezprzewodowa. To są osobiste preferencje. Standardem jednak są i długo jeszcze będą klawiatury mechaniczne z czerwonymi przełącznikami linearnymi.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×