WP SportoweFakty: Lubi pan poniedziałki?
Sławomir Peszko: Jak większość Polaków - nie bardzo. Ale wierzę, że ten najbliższy będzie moim najszczęśliwszym poniedziałkiem w życiu. Tak, wierzę, że pojadę do Euro, a trener Adam Nawałka uzna, że będę potrzebny.
W kadrze pojawia się pan i znika. Albo jest pan podstawowym zawodnikiem, albo daleko nawet od powołania. W jakim momencie znajduje się pan teraz?
Jak w Bieszczadach. Wchodzę na górę, z powrotem, po raz kolejny. I jestem coraz bliżej szczytu. Na razie, jako zmiennik Kamila Grosickiego na lewym skrzydle, albo Kuby Błaszczykowskiego na prawym. Myślę, że trener widzi, jak poprawiłem swoją grę w obronie, a to, że potrafię wyprowadzić kontrę, to przecież wiadomo.
ZOBACZ WIDEO Małowiejski: Irlandczycy niczym nas nie postraszyli (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[b]
Zawsze gramy mecz otwarcia, o wszystko i o honor...[/b]
Nieprawda. Na Euro 2012 trzeci mecz był o wszystko. Czyli jest progres. Skoro mamy Lewandowskiego, Krychowiaka, Glika, Grosickiego to jak mamy nie wierzyć, że wyjdziemy z grupy we Francji?
Ci piłkarze byli też na Euro 2012.
Ale nie było mnie. A ja to wszystko sklejam. A tak na serio: zrobiliśmy duży postęp. To inna drużyna, lepsi zawodnicy.
W jaki sposób dowiecie się, kto nie jedzie na Euro? Chyba nie z konferencji.
Myślę, że to się stanie w czasie poniedziałkowego obiadu. Wiedziałem, że będę w grupie 28 powołanych zawodników, bo trener do mnie wcześniej zadzwonił. Takie są standardy w tej kadrze. Na pewno zawodnicy nie dowiedzą się o składzie na Euro z mediów. Mamy kontakt z trenerem codziennie. Przyjdzie, zapyta jak się czujesz, czy niczego nie brakuje. To ważne dla nas.
Sebastian Mila mocno przeżył brak powołania?
Chciał przypieczętować swoją karierę wyjazdem do Francji. Kiedy nie dostał powołania, to lekko się załamał. Nawet wolne dostał, nie trenował w klubie przed meczem z Cracovią, ale doszedł do siebie. Ja też na Euro 2012 nie grałem, a żyję.
Rozmawiał w Arłamowie
Michał Kołodziejczyk