Euro 2016: Michał Pazdan - z nowohuckiej ławki na europejskie salony

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Z ławki na salony

Pierwszą piłkę podarował mu starszy o 11 lat brat Tomek, a futbolu uczył się na "Kurzawie" - osiedlowym boisku, którego już nie ma, bo w tym miejscu stoi teraz blok. Na pierwszy trening do Hutnika kilkuletnią "Piranię" zawiózł właśnie Tomek, ale niewiele brakowało, a bracia nigdy nie dojechaliby na Suche Stawy, gdzie mieści się klub.

- Jechałem z bratem na pierwszy trening, uderzył w nas jakiś gość. Pijany. Zamiast pojechać na trening, wróciliśmy do domu. Rodzice po wypadku orzekli, że koniec z treningami, dlatego na pierwsze zajęcia pojechałem dopiero rok później - wspomina na kartach "W kadrze".

Pazdan nie dał się wchłonąć Nowej Hucie, a grę w Hutniku łączył z nauką w liceum ekonomicznym. W przeciwieństwie do innych "hutasów" nie szukał mocnych wrażeń: - Nigdy nie prowokowałem niebezpiecznych sytuacji. Zawsze obserwowałem z boku. Były miejsca, w których jeśli człowiek się znalazł, trzeba było mieć oczy dookoła głowy, na przykład osiedla 2. Pułku lub Albertyńskie. U siebie miałem spokój.

Jak na wychowanego na blokowisku chłopaka przystało, reprezentant Polski też odsiedział swoje na ławeczce: - Podejrzewam, że gdybym pojechał teraz do Krakowa, to niektórych gości wciąż bym zobaczył na tych samych ławkach, chociaż wielu miało więcej talentu niż ja.

Inauguracja w areszcie

Kłopoty jednak same potrafiły znaleźć Pazdana. 1 października 2006 roku wybrał się z kolegami na mecz Kmita Zabierzów - Jagiellonia Białystok. W zespole Jerzego Kowalika grał wtedy Grzegorz Goncerz, kolega Pazdana z Hutnika. Kmita podejmował gości na stadionie Wawelu - w samym centrum Krakowa - a Jagiellonia miała wówczas przyjacielskie stosunki z Wisłą. Wyprawa na mecz zakończyła się dla Pazdana trafieniem do aresztu.

- Zaczepiła nas trójka gości, zapytali, za kim jesteśmy. Kumpel odparł, że za Wisłą, zaczęli wyciągać sprzęt, my w długą. Uciekaliśmy tak szybko, jak tylko potrafiliśmy, wpadliśmy na radiowóz. Zatrzymali nas, zgarnęli. Na 24 godziny wsadzili nas na dołek - opowiada Pazdan.

Przez pobyt w areszcie stracił inaugurację roku akademickiego, a co ciekawe, został aresztowany niemal dokładnie pod swoją uczelnią - wejściem do Akademii Pedagogicznej.

Narodziny "Piranii"

Noc z 1 na 2 października 2006 roku Pazdan spędził w obskurnej celi, a niespełna rok później był już zawodnikiem Ekstraklasy. Przed sezonem z III-ligowego Hutnika wyciągnął go Górnik Zabrze i 14 września 2007 roku krakowianin zadebiutował w Ekstraklasie. Zagrał cały mecz z Polonią Bytom, tworząc duet środkowych obrońców z Marisem Smirnovsem.

Trzy miesiące później Pazdan był już reprezentantem Polski. Choć rozegrał w Ekstraklasie ledwie siedem spotkań, Leo Beenhakker powołał go na zgrupowanie ligowców, podczas którego wystąpił przeciwko Bośni i Hercegowinie. To holenderski szkoleniowiec ochrzcił go "Piranią", a pół roku później zabrał na Euro 2008.

Nominację Pazdana nazywano wtedy jedną z największych pomyłek w historii reprezentacji Polski i porównywano ją z zabraniem Pawła Sibika na MŚ 2002, ale dziś widać, że to Beenhakker miał rację, dostrzegając w Pazdanie talent przed wszystkimi innymi.

Po mistrzostwach w Austrii i Szwajcarii Pazdan wypadł z kadry aż na pięć lat. Nie powoływał go już Beenhakker, pomijali też Waldemar Fornalik i Franciszek Smuda. Dla reprezentacji odkurzył go dopiero Adam Nawałka. Selekcjoner, który w latach 2010-2012 prowadził Pazdana w Górniku Zabrze, powołał go już na swoje debiutanckie zgrupowanie przed meczami ze Słowacją i Irlandią. Nawałka nie ugiął się pod krytyką mediów i regularnie słał Pazdanowi powołania, a teraz ten odwdzięczył mu się za zaufanie.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Michał Pazdan opuści Legię Warszawa po Euro 2016?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×