Kiedy słoweński arbiter, Damir Skomina, po raz ostatni zagwizdał na stadionie w Nicei, Anglicy padli na kolana. Wycieńczeni, znokautowani, skompromitowani. Jedna z największych piłkarskich sensacji XXI wieku stała się faktem. Zwycięstwo Islandii nad piłkarzami Roya Hodgsona przejdzie do najważniejszych momentów w historii futbolu.
Islandczycy po raz pierwszy powiedzieli światu "dzień dobry" w eliminacjach do mistrzostw świata w 2014 roku. Zajęli drugie miejsce w fazie grupowej dystansując Słowenię, Norwegię, czy Albanię. W barażach przegrali jednak z Chorwacją.
Ale zespół prowadzony przez Larsa Lagerbaecka nie odpuścił. Poszedł za ciosem. Trafiając do grupy śmierci w kwalifikacjach do Euro 2016 zajął drugie miejsce za Czechami, wyprzedzając Turcję i Holandię. W decydującym meczu, po bramce Gylfiego Sigurdssona na Amsterdam ArenA, pokonali Holandię. Prawdziwa historia zaczęła pisać się na Euro 2016. Pierwszy punkt z Portugalią, pierwsze wyjście z grupy, zwycięstwo z Anglią. Islandczycy nie mówią, że to co zrobili jest już największe.
- Wszystko robimy po raz pierwszy - śmiał się Heimir Hallgrimsson, drugi trener reprezentacji.
Ale świat widzi tylko wierzchołek góry lodowej. Sam efekt końcowy wielu lat ciężkiej pracy, która doprowadziła ten najciężej pracujący naród świata tam gdzie teraz jest - do ćwierćfinału Euro 2016.
Udział w turnieju we Francji pięć lat temu nie był nawet brany pod uwagę na wyspie położonej na północno-zachodnim krańcu Europy. Islandia liczy 332 tysiące mieszkańców. W kraju zarejestrowanych jest ponad 21,5 tysiąca piłkarzy, czyli co osiemnasty Islandczyk kopie piłkę. 27 czerwca i zwycięstwo z Anglikami, to jedna z największych sensacji w historii wielkich turniejów. 17 października 2007 roku Islandczycy mieli jednak minorowe nastroje.
Właśnie wtedy, w kwalifikacjach do Euro 2008 Islandia zagrała w Vaduz z Liechtensteinem, dyżurnym dostarczycielem punktów. Piłkarze z liczącego 37 tysięcy mieszkańców alpejskiego kraju wygrali 3:0. Islandia sięgnęła dna. Dwa lata później zajęła ostatnią pozycję w kwalifikacjach do mistrzostw świata, a w tyle zostawiła ją Macedonia. W rankingu FIFA opublikowanym w sierpniu 2011 roku Islandczycy znaleźli się na najniższym w swojej historii 124. miejscu w klasyfikacji - tuż za St. Kitts i Nevis oraz Liberią. Wieczna piłkarska zima pod kołem podbiegunowym miała się jednak już wkrótce skończyć. Słońce wyszło zza chmur w październiku 2011 roku.
ZOBACZ WIDEO Historia reprezentacji: Islandia
Wówczas islandzką reprezentację objął doświadczony szwedzki szkoleniowiec Lars Lagerbaeck, który w przeszłości prowadził kadrę swojego kraju. Od 2000 do 2008 roku awansował na dwa mundiale i trzy turnieje o mistrzostwo Europy. W trzech z pięciu turniejów wychodził z grupy. Bezpośrednio przed Islandią prowadził Nigerię. Od afrykańskiej federacji przez pięć miesięcy nie otrzymał żadnej wypłaty.
[nextpage]
To wszystko zbiegło się w czasie ze zmianami w systemie. W Islandii postawiono na szkolenie młodzieży. Wcześniej dużym problemem była infrastruktura, a właściwie jej brak. Wszyscy trenerzy zyskali wykształcenie nauczycielsko-pedagogiczne. Na terenie całego kraju zbudowano nowe boiska w halach ze sztuczną nawierzchnią. Dzięki temu piłkę można uprawiać przez cały rok, a nie przez pięć miesięcy jak wcześniej. Liczbę krytych boisk podniesiono z dwóch do około dziesięciu. Do tego w całym kraju miejscowa federacja KSI zbudowała ponad dwadzieścia boisk ze sztuczną nawierzchnią i ponad 200 mniejszych obiektów na podobieństwo polskich Orlików. Islandczyków cechuje też wielkie serce do walki, a obecni reprezentanci już teraz mają swoich następców. W eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy do lat 21, które odbędą się w Polsce po pięciu meczach młodzieżowcy Islandii prowadzą w grupie eliminacyjnej z 11 punktami na koncie. Tym samym dystansują juniorów z trzech państw mających swoich przedstawicieli na Euro 2016 - Francji, Ukrainy i Irlandii Północnej, a także Szkocji i Macedonii.
W miejscowej lidze - Úrvalsdeild nikt nie napina się na wyniki. Gra tam 12 klubów, które chętnie oddają najlepszych zagranicę. Najczęściej wyjeżdżają oni w młodym wieku do Szwecji, Norwegii, czy Danii. W kadrze na Euro 2016 23 piłkarzy reprezentacji Islandii gra w jedenastu różnych ligach - żaden w macierzystej. Łącznie w tym kraju występują 74 kluby, a w rankingu UEFA rozgrywki z tej wyspy plasują się na 35. miejscu. Każdy pojedynczy triumf islandzkiej drużyny klubowej jest niespodzianką. Na wyspie zostają ci, którzy nie decydują się na profesjonalną karierę. Rokujący 24-latek to tam rzadkość. Polscy kibice pamiętają jednak doskonale, jak Lech Poznań poległ ze Stjarnan FC.
Na Euro 2016 piłkarska Europa poznaje Islandię oraz Islandczyków na nowo. Do Francji poleciało 26 tysięcy mieszkańców tego kraju, czyli co najmniej osiem procent populacji - to tak, jakby za reprezentacją Polski miały się udać 3 miliony Polaków. Tworzą oni fantastyczną atmosferę na trybunach, której nie spodziewałby się nikt, myśląc o Islandczyku jak o chłodno podchodzącym do życia Wikingu. Do tego furorę zrobił islandzki komentator po ostatnim golu w fazie grupowej. - Fantastyczni byli nasi piłkarze, fantastyczni byli kibice. Słyszałem ich lepiej niż fanów angielskich - powiedział po meczu Heimir Hallgrimsson, islandzki asystent Larsa Lagerbacka, który dorabia w kraju jako dentysta.
W grupie Islandia nie przegrała. Po sensacyjnych remisach pokonała Austrię, a bramkę w czwartej minucie doliczonego czasu gry strzelił Arnor Ingvi Traustason. Z Anglią bramki strzelali Ragnar Sigurdsson oraz Kolbeinn Sigthorsson.
Teraz Islandczyków czeka starcie z gospodarzem - Francją. Trudno jednoznacznie wskazać faworyta. Zakochani na nowo w piłce nożnej Wikingowie już wiele razy pokazali, że granice dla nich nie istnieją.
Michał Gałęzewski