Półfinał hiszpańskich mistrzostw świata z 1982 już na zawsze przejdzie do historii jako symbol brutalności niemieckiej piłki nożnej. Bramkarz RFN Harald Schumacher bezpardonowo zaatakował reprezentanta Francji Patricka Battistona. Francuz musiał opuścić boisko zaledwie 10 minut po tym, jak się na nim pojawił.
- Jeszcze siedząc wśród rezerwowych, zauważyłem dziwne zachowania. Niemiec grał, jakby był nadpobudliwy - opowiadał wiele lat później Battiston. – Podczas pojedynków z Dominique Rocheteau oraz Didierem Siksem stwierdziłem, że coś z nim nie w porządku. Inni też to zauważyli. Jemu po prostu zależało na zwycięstwie za wszelką cenę – dodawał.
Schumacher chciał wygrać tak bardzo, że zaatakował rywala przed polem karnym z pełnego rozpędu. Battiston został staranowany. Oczywiście, nie obyło się bez noszy. Gracz "Trójkolorowych" nie mógł wstać, leżał nieprzytomny. Miał wybite dwa zęby i złamane trzy żebra. Mimo to rywal nie przeprosił.
Właśnie wtedy świat znienawidził futbol uprawiany przez Niemców. Jeszcze kilka lat wcześniej Bundesliga słynęła z pięknej, technicznej gry. W błyskawicznym czasie elegancję zaczęła wypierać agresja. Do historii przeszła wypowiedź byłego zawodnika między innymi VfB Stuttgart oraz Hamburgera SV, Johanna Ettmayera.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o świetnym turnieju Michała Pazdana. "To pokazuje przewrotność piłki"
- Dzisiejsi piłkarze... - chrząkał z obrzydzeniem. - Mają zrogowaciały naskórek nawet na łydkach. Wszystko przez robienie wślizgów - dodawał Ettmayer, który miał prawo do takich słów. Mówiło się, że jego strój jest brudny tylko, gdy ktoś trafi go zabłoconą piłką.
Wówczas, w 1982 Niemcy długo nie potrafili pokonać Francuzów. Po 90 minutach na tablicy wyświetlał się wynik 1:1. W dogrywce zespoły zdobyły w sumie cztery gole i potrzebne były rzuty karne. Szóstej próby nie wykorzystał Maime Bossis, a do siatki trafił Horst Hrubesch. Kadra RFN ostatecznie zdobyła srebrny medal. Francuzów w finale pomścili Włosi, którzy wygrali 3:1.
Niemcy mieli być słabsi
Okazja do rewanżu przydarzyła się cztery lata później. Wtedy "Trójkolorowi" byli pewni swego, wcześniej odesłali do domu faworytów meksykańskiego turnieju, Brazylijczyków. - Jesteśmy lepsi niż w 1982, a Niemcy są słabsi - twierdził tuż przed półfinałem reprezentant Francji, Luis Fernandez.
Fernandez i jego koledzy zostali szybko sprowadzeni na ziemię. W 9. minucie piekielnie mocny strzał z rzutu wolnego oddał Andreas Brehme, a na koniec spotkania piłkę nad bramkarzem przerzucił Rudi Voeller.
Niemcy znów zagrali ostro, ale skutecznie. Choć cały kraj narzekał na styl zespołu Franza Beckenbauera, nikt nie odważył się dyskutować z faktami. W 1982 pod wodzą Juppa Derwalla i cztery lata później za Beckenbauera reprezentacja RFN przywoziła z mistrzostw świata srebrne medale.
Nadeszło piękno
Futbol, na który wreszcie dało się patrzeć, nadszedł wraz z rewolucją w niemieckiej piłce. Tamtejszy system szkolenia pomógł wykształcić piłkarzy wszechstronnych, a szczytowy moment pierwszego, zdolnego pokolenia przypadł na mistrzostwa świata sprzed dwóch lat. Właśnie tam Niemcy zdobyli złoty medal, a po drodze - w ćwierćfinale - pokonali Francuzów. Jedynego gola zdobył Mats Hummels, który znakomicie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Toniego Kroosa.
Od tamtego czasu Joachimowi Loewowi nieco rozeszła się drużyna. Kariery reprezentacyjne zakończyli tacy gracze jak Philipp Lahm czy Miroslav Klose, a kłopoty z formą wciąż miał Bastian Schweinsteiger. Francuzi natomiast szykowali zespół pod Euro 2016. Na swoje nieszczęście w półfinale znów muszą zmierzyć się z Niemcami. Podczas wielkich turniejów pokonali ich tylko raz - 58 lat temu zdobyli dzięki temu brązowy medal MŚ w Szwecji.
Mateusz Karoń