W ostatniej rozmowie Mohammed ben Sulayem ujawnił, że FIA jest otwarta na ponowną współpracę z Michaelem Masim. Prezydent światowej federacji chciałby, aby od roku 2023 funkcję dyrektora wyścigowego Formuły 1 pełniły rotacyjnie aż trzy osoby, a jedną z nich mógłby być zwolniony niedawno Australijczyk.
Zdaniem "Daily Mail", najnowszy wywiad ben Sulayema dotarł do Lewisa Hamiltona i wywołał furię u siedmiokrotnego mistrza świata F1. Brytyjski tabloid powołuje się na źródło, zdaniem którego Hamilton wściekł się na samą myśl o możliwym powrocie Masiego.
Kierowca Mercedesa obwinia Michaela Masiego o porażkę w sezonie 2021 i utratę tytułu mistrzowskiego na rzecz Maxa Verstappena. W końcowej fazie GP Abu Zabi to właśnie dyrektor wyścigowy F1 podjął decyzję o wyjeździe na tor samochodu bezpieczeństwa, a następnie oddublowaniu części pojazdów. To ułatwiło Verstappenowi atak na ostatnim okrążeniu.
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza
Hamilton zaraz po GP Abu Zabi mówił przez radio, że wyścig o GP Abu Zabi został "zmanipulowany". Następnie Brytyjczyk przez kilka tygodni ukrywał się przed mediami, miał też grozić FIA zakończeniem kariery w razie nieodwołania Masiego ze stanowiska. Gdy ostatecznie federacja zwolniła Australijczyka, kierowca Mercedesa udzielił wywiadu, w którym mówił o tym, że wskutek wydarzeń w Abu Zabi stracił zaufanie do ludzi z federacji.
Zdaniem "Daily Mail", z niezadowoleniem informację o możliwym powrocie Masiego przyjął też Toto Wolff. Szef Mercedesa nie chce słyszeć o tym, by Australijczyk wrócił do pracy na wysokim stanowisku w F1.
- Jadłem z Masim lunch w środę przed GP Australii. Powiedziałem mu, że musi nauczyć się przyjmować krytykę, wyciągać na jej podstawie wnioski, rozwijać się w ten sposób. Hamilton robi to każdego dnia. Tymczasem ten gość sprawia wrażenie takiego, który zawsze wszystko wie najlepiej - powiedział w kwietniu Wolff w rozmowie z agencją PA.
FIA po wydarzeniach z GP Abu Zabi powołała komisję, która ustaliła, iż Masi popełnił błędy, gdyż znajdował się olbrzymią presją ze strony Mercedesa i Red Bull Racing, po tym jak szefowie obu ekip wykonywali do niego połączenia i próbowali przekonać do swoich racji. Równocześnie postanowiono powołać do życia wirtualną dyrekcję wyścigu, która pełni rolę podobną do VAR w piłce nożnej.
Czytaj także:
Oczy zwrócone na Kubicę. To szykuje Alfa Romeo
Syn rosyjskiego miliardera szuka nowych opcji. To koniec z F1?!