Max Verstappen bagatelizuje narzekania rywali. "Ryzyko kontuzji jest zawsze"

Lewis Hamilton i George Russell konsekwentnie krytykują tegoroczne bolidy F1 i zwracają uwagę na to, że podskakujące samochody mogą doprowadzić do poważnej kontuzji. Nie zgadza się z nimi Max Verstappen.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Max Verstappen Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
W Formule 1 trwa gorąca debata na temat tego, czy zjawisko podskakiwania bolidów może negatywnie wpłynąć na zdrowie kierowców. Lewis Hamilton i George Russell twierdzą, że tak. Obaj reprezentanci Mercedesa niemal od początku sezonu 2022 nawołują FIA i F1 do reakcji, strasząc możliwą tragedią.

Hamilton po GP Azerbejdżanu stwierdził nawet, że wyścig w Baku był "najbardziej bolesnym", jaki kiedykolwiek przeżył. 37-latek po rywalizacji na ulicznym torze miał nabawić się kontuzji pleców i wymagał specjalnych zabiegów u fizjoterapeuty.

Narzekań rywali konsekwentnie nie rozumie Max Verstappen, zdaniem którego Mercedes krytykuje obecne regulacje F1, bo zakończyły one jego dominację w wyścigach. - Przecież mamy wiele sportów, w których istnieje ryzyko kontuzji. Ono jest zawsze. Nie brakuje dyscyplin, gdzie niszczysz swoje ciało. Gdy odchodzisz na emeryturę po latach kariery, to nie jesteś w takiej kondycji, jaką miałeś jaką 20-latek - powiedział kierowca Red Bull Racing, cytowany przez racefans.net.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez

- Piłkarze mają problemy z kolanami, dotykają ich inne kontuzje. Gdy jesteś motocyklistą MotoGP albo startujesz w motocrossie, to po latach kariery masz mnóstwo złamanych kości w swoim ciele. Zawsze możesz to skomentować, czy było to bezpieczne. Pewnie nie, ale każdy z nas jest gotów podejmować ryzyko. Taki jest nasz sport, kochamy to - dodał aktualny mistrz świata F1.

Verstappen jest świadom tego, że podskakiwanie bolidów nie jest przyjemnym zjawiskiem, ale wskazał też, że niektóre ekipy dość dobrze sobie z tym radzą. Dlatego problem nie tkwi w przepisach.

- Nie jest to coś miłego, ale niektórzy sobie z tym poradzili, więc najwidoczniej da się pozbyć tego zjawiska. Nie sądzę, abyśmy musieli w tej sytuacji przesadzać z różnymi komentarzami - podsumował kierowca Red Bulla.

Czytaj także:
Mickowi Schumacherowi brakuje ojca. Natychmiast uciszyłby krytykę
Stanął w obronie zawieszonego kierowcy. "Nie jest rasistą"

Czy zgadzasz się z Maxem Verstappenem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×