W czwartkowy poranek Alpine ogłosiło start programu "Rac(H)er", który polega na zwiększeniu liczby kobiet zatrudnionych w zespole Formuły 1. Francuzi chcą, aby praca w motorsporcie była "bardziej atrakcyjna dla młodych kobiet". Stworzony przez nich program zakłada specjalną ścieżkę edukacji, zainicjowaną już na poziomie szkolnym. Za jej sprawą paniom ma być łatwiej o pracę w F1.
Alpine poprzez "Rac(H)er" dąży do tego, by w ciągu pięciu najbliższych lat 30 proc. personalu stanowiły kobiety. Obecnie w przypadku ekipy z Enstone jest to tylko 12 proc.
Kluczowym punktem programu ogłoszonego przez francuską ekipę jest jednak doprowadzenie do sytuacji, w której kobieta ponownie startuje w F1. Alpine zapowiedziało objęcie finansowym wsparciem pań startujących w wyścigach. Zespół ma też podjąć "wzmożone wysiłki", aby znaleźć młode talenty wśród pań już na wczesnym etapie kariery.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski
"Ten program obejmuje również przełamanie stereotypów, za pomocą badań naukowych. Chcemy definitywnie przekreślić wszelkie pseudonaukowe teorie, jakoby istniały przeszkody w rywalizacji kobiet w F1" - ogłosiło Alpine w komunikacie.
- Naszą rolą jako zespołu F1 i marki należącej do grupy Renault jest zobowiązanie do uczynienia naszego środowiska bardziej zróżnicowanym. Chcemy, aby różnorodność była naszą siłą. Zdajemy sobie sprawę, że ten sport potrzebuje głębokiej transformacji, tak by wszystkie talenty mogły rozwijać się w przyszłości - powiedział Laurent Rossi, dyrektor generalny Alpine.
Po raz ostatni kobieta rywalizowała w F1 w roku 1992, kiedy to Giovanna Amati reprezentowała barwy Brabhama. Natomiast jedyną panią, która zdobyła punkty w królowej motorsportu jest Lella Lombardi. Włoszka zapunktowała w GP Hiszpanii w sezonie 1975.
W ostatnich latach kobiety głównie testowały bolidy F1. Za kierownicą pojawiły się m.in. Susie Wolff, Maria de Villota czy ostatnio Aseel Al Hamad. Tej ostatniej Alpine zorganizowało nawet demonstracyjny przejazd swoim samochodem po ulicach Rijadu.
Czytaj także:
Nelson Piquet przeprosił Lewisa Hamiltona. Jest tylko jedno "ale"
Mick Schumacher na wylocie z F1. Zostały mu cztery wyścigi