Lewis Hamilton zadebiutował w Formule 1 w roku 2007 i od tego momentu wygrywał wyścig w każdym sezonie, w którym miał okazję startować. Jednak kiepski bolid Mercedesa sprawił, że sam Brytyjczyk zwątpił w to, czy w obecnej kampanii uda mu się stanąć na najwyższym stopniu podium F1. Jednak w ostatnich tygodniach stajnia z Brackley poprawiła konstrukcję modelu W13.
Wyścigi w Wielkiej Brytanii i Austrii pokazały, że Mercedes jest nieco bliżej Red Bull Racing i Ferrari pod względem tempa. Równocześnie kierowcy niemieckiej ekipy w mniejszym stopniu narzekają na podskakiwanie maszyny. To zjawisko mocno utrudniało życie Lewisowi Hamiltonowi i George'owi Russellowi na początku sezonu 2022.
Podczas GP Francji w bolidzie Mercedesa zobaczymy kolejny pakiet poprawek, a Toto Wolff w zapowiedzi najbliższego weekendu F1 stwierdził, iż "ma nadzieję wrócić na podium", po tym jak ostatnio Lewis Hamilton dwukrotnie finiszował jako trzeci kierowca w stawce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Jeszcze dalej w prognozach idzie Damon Hill. Mistrz świata z sezonu 1996 uważa, że Hamilton może zatriumfować w GP Francji. - Postawię na zwycięstwo Lewisa. Myślę, że wydarzy się jakiś incydent. Pierwszy incydent na Paul Ricard jest trudny. Mamy małą szykanę i powiedzmy, że Leclerc straci tam przednie skrzydło, a Verstappen przebije oponę albo coś takiego - powiedział Hill w podcaście "F1 Nation".
- Może nawet pod względem czystego tempa Mercedes zaskoczy. Lewis już to nieraz pokazywał, że w wyścigu nagle bywa bardzo, bardzo szybki. Może być tak, że Hamilton wygra, Russell będzie drugi, a Sainz trzeci - dodał były mistrz świata.
Zakładanie wypadku pomiędzy Maxem Verstappenem a Charlesem Leclercem w GP Francji jest odważną tezą. Jednak również Gerhard Berger uważa, że tegoroczna walka Holendra z Monakijczykiem o tytuł przebiega zbyt gładko i w końcu musi pomiędzy nimi dojść do kontaktu.
- To wspaniałe, że Max i Charles ścigają się w taki sposób, że zostawiają sobie miejsce. Nie robią głupich manewrów. Są bardzo profesjonalni, bardzo dobrzy. Jednak przyjdzie taki moment, że dla któregoś z nich zabraknie miejsca na torze. Może to się wydarzy już w ten weekend - powiedział były kierowca Ferrari.
Czytaj także:
Gwiazda Ferrari okradziona. Policja namierzyła sprawców
Francuzi chcą stworzyć nową potęgę w F1. Zaczęli działać