18. okrążenie wyścigu Formuły 1 może mieć ogromny wpływ na walkę o tytuł mistrzowski pomiędzy Charlesem Leclercem a Maxem Verstappenem. Kierowca Ferrari znajdował się na prowadzeniu i budował przewagę nad Holendrem, ale popełnił kosztowny w skutkach błąd. W jedenastym zakręcie Monakijczyk stracił przyczepność tyłu i wylądował w barierkach.
- Nie byłem w stanie odblokować przepustnicy! - mówił Leclerc zaraz przez radio, obarczając początkowo winą za wypadek bolid. Chwilę później kibice F1 mogli usłyszeć wściekły krzyk lidera ekipy z Maranello. - Nie! - ryczał pod kaskiem 24-latek, gdy zdał sobie sprawę, co się wydarzyło.
Leclerc mógł w GP Austrii odrobić kolejne punkty do Verstappena, do którego przed wyścigiem tracił 38 "oczek". Wypadek zmienił sytuację o 180 stopni. To Holender sięgnął po zwycięstwo, a obecnie kierowców Red Bull Racing i Ferrari dzielą aż 63 punkty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski
Sezon 2022 nie układa się po myśli kierowcy Ferrari. Wprawdzie imponuje on prędkością w kwalifikacjach, co przełożyło się na siedem pole position, ale w wyścigach nie omijają go kłopoty. Z powodu awarii silnika Leclerc nie dojechał do mety w Hiszpanii i Azerbejdżanie. Ból był tym większy, że do usterek dochodziło w momencie, gdy znajdował się na czele stawki F1.
Dodatkowo w kwietniu podczas GP Emilia Romagna kierowca Ferrari wypadł z toru, gdy walczył o drugą lokatę. Spadł przez to aż na szóste miejsce.
O ile Leclerc zaraz po wypadku doszukiwał się winy w bolidzie i źle działającej przepustnicy, o tyle w późniejszej rozmowie ze Sky Sports przyznał się do błędu w jedenastym zakręcie. - To był mój błąd. Występuję na najwyższym poziomie w mojej karierze, ale jeśli ciągle będę robił takie błędy, to nie ma sensu. Tracę przez to zbyt wiele punktów - powiedział lider Ferrari.
Czytaj także:
Ferrari pogrozi FIA pozwem sądowym?! Robi się gorąco w F1
Mercedes wymusza zmiany w F1. Niemcy oskarżani o nieuczciwe gierki