Tuż przed GP Wielkiej Brytanii padokiem Formuły 1 wstrząsnął wywiad Nelsona Piqueta. Trzykrotny mistrz świata określił w nim Lewisa Hamiltona mianem "czarnucha". Rozmowa z Brazylijczykiem nagrana została pod koniec 2021 roku i Piquet podejmował w niej temat walki o tytuł mistrzowski pomiędzy Lewisem Hamiltonem i Maxem Verstappenem.
Piquet udzielił wywiadu w języku portugalskim, a fragmenty rozmowy zostały podchwycone przez część kibiców w mediach społecznościowych dopiero kilka miesięcy później. To wywołało pewne podejrzenia u Helmuta Marko.
- Nie chcę bronić Piqueta, ale jeśli poprawnie przetłumaczysz to jego słowo z języka portugalskiego, to co powiedział, nie jest tak odrażające. Znamy jednak Piqueta. On zawsze mówił, co ślina na język przyniesie i się nad tym nie zastanawiał - stwierdził doradca Red Bull Racing ds. motorsportu na łamach gazety "Osterreich".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Trzykrotny mistrz świata F1 twierdził w wydanym później oświadczeniu, że słowo "neguinho" w języku portugalskim oznacza też "gość" czy "facet". Doradca Red Bulla częściowo akceptuje tłumaczenia Brazylijczyka, ale zwraca uwagę na inny fakt. - Najdziwniejsze w tym jest to, że wywiad z listopada 2021 roku nagle zrobił się głośny na kilka dni przed GP Wielkiej Brytanii - ocenił Marko.
79-latek uważa, że ludzie stojący za karierą Hamiltona chcieli zrobić wszystko, by F1 zapomniała o wypadku Brytyjczyka z Verstappenem, który miał miejsce na Silverstone w sezonie 2021. Dlatego wypromowali aferę związaną z wywiadem Piqueta. - To nie jest zbieg okoliczności, że wydarzyło się to w tym samym czasie - stwierdził Marko.
Słowa Marko z pewnością wywołają frustrację u Mercedesa i Hamiltona. Sam kierowca jeszcze w trakcie GP Wielkiej Brytanii mówił o tym, że Formuła 1 powinna przestać promować starsze osoby, które mają poglądy nieodpowiednie do dzisiejszych standardów. Wezwał też królową motorsportu do podjęcia większych działań przeciwko rasizmowi.
Sam Piquet po swoich słowach został ukarany przez F1. Brazylijczykowi zabroniono wstępu do padoku. To przywilej, jaki przysługuje byłym mistrzom świata od lat. W ten sposób były kierowca nie będzie mógł się już pojawiać na wyścigach i obserwować ich bezpośrednio z garaży.
Czytaj także:
Wielka transakcja w F1 o krok! Wyciekły szczegóły
Ależ słowa o Kubicy! Tytuł dla Polaka mógł zmienić historię F1