Ten manewr rozwścieczył Hamiltona. Russell niemal w niego wjechał

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell

Mercedes wskutek błędnej strategii stracił szansę na wygraną Lewisa Hamiltona w GP Holandii. W końcówce wyścigu George Russell był też bliski wjechania w zespołowego kolegę. Manewr młodego Brytyjczyka rozwścieczył siedmiokrotnego mistrza świata.

- Nie potrafię w to uwierzyć. Przecież on praktycznie we mnie uderzył - narzekał Lewis Hamilton, gdy George Russell w końcówce GP Holandii wyprzedzał zespołowego kolegę. Kierowca Mercedesa był wściekły na ekipę, bo źle dobrana strategia kosztowała go utratę szansy na zwycięstwo w Zandvoort. Gdy już ochłonął, Hamilton przepraszał Mercedesa za wulgarne komentarze radiowe.

Russell wymusił na Mercedesie założenie miękkich opon w końcówce GP Holandii, w okresie neutralizacji po awarii Valtteriego Bottasa. W przypadku Hamiltona nie zdecydowano się na tego typu ruch, przez co 37-latek był na straconej pozycji w momencie restartu wyścigu.

24-latek wyprzedził Hamiltona przed rozpoczęciem 64. okrążenia. Do jego manewru doszło na prostej startowej, ale Russell przejechał na tyle blisko siedmiokrotnego mistrza świata, że centymetry zadecydowały o tym, że nie doszło do spektakularnej kolizji. - Był tam element zamieszania. Lewis próbował bronić pozycji do końca - powiedział później kierowca Mercedesa w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

- Mogło to się skończyć paskudnie. Jednak mamy do siebie szacunek, więc wszystko jest w porządku - dodał Russell.

Młody Brytyjczyk starał się też bronić strategii Mercedesa. W jego opinii, największą szansą na zwycięstwo zespołu w Zandvoort było podzielenie strategii. Dlatego Hamilton pozostał na torze na używanym ogumieniu, a Russell otrzymał nowy komplet opon. - To była trudna decyzja. Gdybyśmy obaj zjechali na pit-stopy, to zostalibyśmy wyprzedzeni przez Verstappena - ocenił.

- Gdybyśmy obaj pozostali na torze, też przegralibyśmy z Maxem. Największe szanse na zwycięstwo, jako zespół, dawała nam podzielona strategia. Jeden bolid mógłby próbować nękać Maxa, a drugi pozostałby na torze w oczekiwaniu na to, co się wydarzy. Gdyby Lewis był w stanie zmusić opony do właściwej pracy, to miałby szansę, ale był postawiony w trudnej sytuacji - podsumował Russell.

Czytaj także:
Wielomilionowe odszkodowanie w F1? Menedżer kierowcy reaguje na plotki
Szantaż Putina wpływa na zespoły F1. Mercedes znalazł rozwiązanie problemu

Komentarze (0)