Silnik przysporzył Ferrari mnóstwo problemów w latach 2020-2021, gdyż braki mocy sprawiły, że włoski zespół nie był w stanie walczyć o zwycięstwa w Formule 1. Przed tym sezonem w Maranello dokonano sporych modyfikacji w jednostce napędowej, dzięki czemu zyskała ona na wydajności, ale odbyło się to kosztem awaryjności.
Charles Leclerc odpadał z wyścigów w Hiszpanii i Azerbejdżanie właśnie z powodu usterek maszyny, a następnie musiał korzystać z dodatkowych komponentów silnika, co przekładało się na kary startowe w Kanadzie i Belgii. W przypadku Carlosa Sainza doszło do awarii w Austrii, po czym później we Francji musiał rozpoczynać rywalizację z końca stawki F1.
Bardzo prawdopodobne, że w GP Włoch hiszpański kierowca znów otrzyma nowy silnik, co przełoży się na kolejną karę. - Wkrótce będziemy musieli wymienić jednostkę w bolidzie i przyjąć karę startową. Nowy silnik jest lżejszy, co powinno nam pomóc, bo nasz samochód nadal posiada lekka nadwagę - powiedział Sainz agencji GMM.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
Mattia Binotto w rozmowie z dziennikarzami nie chciał jednak potwierdzić, że do wymiany silnika dojdzie faktycznie podczas GP Włoch. - Prędzej czy później będziemy musieli przyjąć karę. Mamy nadzieję, że w tym przypadku stracimy tylko pięć albo dziesięć pozycji - wyjaśnił szef Ferrari, sugerując jedynie wymianę silnika spalinowego w samochodzie kierowcy z Hiszpanii.
Tor Monza, na którym rozgrywane jest GP Włoch, znany jest z długich prostych. Na nich niezwykle ważna jest moc silnika, przez co wymiana serca bolidu u 28-latka z Madrytu jest dość prawdopodobna. Na prostych odcinkach toru Sainzowi będzie dość łatwo wyprzedzać rywali, zwłaszcza dysponując świeższą jednostką niż konkurencja.
Równocześnie kara w GP Włoch sprawi, że Sainz będzie musiał zapomnieć o podium w domowym wyścigu dla Ferrari. To zapewne frustrująca wiadomość dla kierowcy, który podczas ostatniego GP Holandii stracił szansę na "pudło" wskutek fatalnych pit-stopów. Jego pierwszy postój trwał 12,7 s, bo mechanicy nie przygotowali na czas wszystkich kół. Druga wizyta w boksie poskutkowała karą 5 s, bo kierowca Ferrari został wypuszczony tuż pod koła Fernando Alonso i mogło dojść do kolizji w alei serwisowej.
Czytaj także:
Ferrari zrównane z ziemią po kolejnym błędzie. Jest odpowiedź ekipy
Wybuch agresji Lewisa Hamiltona. Są przeprosiny Brytyjczyka