Narasta konflikt w F1. Zespoły są wściekłe

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen, a za nim Charles Leclerc
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen, a za nim Charles Leclerc

FIA opublikowała w tym tygodniu oficjalny kalendarz Formuły 1 na sezon 2023, ale jak się okazało, zrobiła to bez wiedzy szefów F1 i zespołów. Wywołało to wściekłość wśród kluczowych osób. To kolejny element wojny światowej federacji z F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak poinformował brytyjski "The Guardian", szefowie zespołów Formuły 1 byli "wściekli i rozczarowani", po tym jak FIA opublikowała kalendarz mistrzostw świata na sezon 2023. Działania federacji wywołały również irytację wśród włodarzy F1. Chodzi m.in. o brak zgody na organizację trzech wyścigów z rzędu na przełomie października i listopada.

Zgodnie z kalendarzem opublikowanym przez FIA, w przyszłym roku jesienią czekają nas GP USA (22 października) i GP Meksyku (29 października), po czym stawka F1 będzie musiała polecieć do Ameryki Południowej na GP Sao Paulo (5 listopada). Dla członków zespołów oznacza to ponad trzy tygodnie z dala od bliskich. Konieczne może być też wysłanie dodatkowych załóg z Europy i dokonanie rotacji personelu, co generować będzie kolejne koszty.

- Takie postępowanie jest nie do przyjęcia - tak ostatnie poczynania FIA nazwał jeden z przedstawicieli zespołów. "The Guardian" zwraca uwagę, że to kolejny kamyczek do ogródka federacji zarządzanej przez Mohammeda ben Sulayema. Ostatnio nie brakowało kontrowersji w GP Włoch, gdy fatalne decyzje sędziów doprowadziły do zakończenia wyścigu za samochodem bezpieczeństwa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu

Z ustaleń brytyjskiej prasy wynika, że Formuła 1 chciała opublikować kalendarz dopiero w piątek (23 września). Zamierzała bowiem dokonać jeszcze konsultacji ws. wybranych wyścigów. Działania FIA, niekonsultowane z szefami królowej motorsportu, doprowadziły do tego, że F1 nie mogła zareagować w porę i ogłosić przedłużenia umowy ws. organizacji GP Monako.

Po tym jak FIA opublikowała terminarz sezonu 2023, F1 musiała się spieszyć i przygotować na szybko komunikat prasowy dotyczący podpisania kontraktu na organizację wyścigu w księstwie na kolejne lata.

Konflikt pomiędzy FIA a F1 jest poważniejszy i ma swój początek w rozpoczęciu prezydentury Mohammeda ben Sulayema. Emiratczyk uznał, że królowa motorsportu zaczyna mieć zbyt dużo do powiedzenia i spycha federację do narożnika. Prezydent FIA zablokował w ostatnich miesiącach m.in. zwiększenie liczby sprintów kwalifikacyjnych w F1 w sezonie 2023.

Ben Sulayem uznał, że skoro Formuła 1 zarabia większe pieniądze na organizacji sprintów, to powinna podzielić się nimi z federacją. Jako, że królowa motorsportu nie była skora do rozmów w tej sprawie, to ostatecznie w roku 2023 znów będziemy mieć tylko trzy sprinty. Tymczasem F1 chciała, aby zwiększyć liczbę zmodyfikowanych weekendów wyścigowych do sześciu.

Czytaj także:
Zmiana kierowcy w GP Singapuru? Niepokojące doniesienia z Williamsa
Kubica przed Schumacherem. Polak doceniony w świecie F1

Źródło artykułu: