Strzelanina w żłobku w Tajlandii. Kierowca F1 wstrząśnięty tragedią

Co najmniej 38 zabitych, w tym 22 dzieci - to bilans tragedii w żłobku w północno-wchodniej w Tajlandii. Tragedią wstrząśnięty jest Alexander Albon. "Moje serce i modlitwy są z dziećmi, nauczycielami i bliskimi" - przekazał kierowca Williamsa.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Alexander Albon Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Alexander Albon
Do tragedii doszło w centrum miasta Nong Bua Lam Phu w Tajlandii. Były policjant wszedł na teren żłobka uzbrojony w pistolet i nóż. Do części z nich oddał strzały, innych ranił nożem. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami tajskich służb, atak kosztował życie co najmniej 38 osób, w tym 22 dzieci.

Napastnik po dokonaniu masakry zabił swoją żonę i dziecko, a następnie odebrał sobie życie. Miejscowe władze poinformowały, że na decyzję mężczyzny mogły wpłynąć problemy osobiste. 34-latek przed kilkoma miesiącami został usunięty ze służby ze względu na zażywanie narkotyków. W czwartek wyszedł z więzienia.

Tragedią w Tajlandii wstrząśnięty jest Alexander Albon. Wywodzący się z tego kraju kierowca Formuły 1 oddał hołd ofiarom szaleńca w mediach społecznościowych. "Moje serce i modlitwy są z tajskimi dziećmi, opiekunami, nauczycielami i rodzinami dotkniętymi strzelaniną w żłobku. To są straszne i szokujące wiadomości" - napisał Albon na Instagramie.

Albon przyszedł na świat w Londynie i początkowo ścigał się z brytyjską licencją. Jednak w późniejszych latach, gdy ze względu na brak środków na dalsze starty w wyścigach groziło mu zakończenie kariery, wybrał reprezentowanie Tajlandii. Wynikało to z faktu, że jego matka Kankamol pochodzi z tego kraju, a w dalszy rozwój kierowcy zaangażowały się tajskie firmy.

Kierowca Williamsa będzie musiał szybko zapomnieć o tragedii w Tajlandii i skupić się na weekendzie wyścigowym F1. Już w piątek czeka go pierwszy wyjazd na tor Suzuka, gdzie w niedzielę rozegrane zostanie GP Japonii.

Czytaj także:
Głośny powrót do F1 coraz bliżej. Zaskakujący obrót spraw
Afera w F1 nadal niewyjaśniona. Zespoły muszą poczekać na decyzję

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×