Niepokojący wyciek informacji w F1. Red Bull oczekuje wyjaśnień

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Red Bull przekroczył limit wydatków w ubiegłym sezonie F1 i dobrowolnie poddał się karze, ale to nie koniec sprawy. Zespół domaga się wyjaśnień, dlaczego informacja o jego przewinieniu wyciekła do mediów i konkurencji przed oficjalnym werdyktem FIA.

Pod koniec września, gdy Formuła 1 przystępowała do GP Singapuru, padok zszokowała wiadomość o przekroczeniu limitu wydatków przez Red Bull Racing. Jako pierwsze o tym fakcie poinformowały niemieckie media, co zdaniem szefów "czerwonych byków" wskazuje na to, że Mercedes jako pierwszy dowiedział się o przewinieniu rywala. Red Bull zasugerował nawet, że jego rywal ma "kreta" w FIA.

Chociaż sprawa teoretycznie została zamknięta, bo Red Bull osiągnął porozumienie z FIA i dobrowolnie poddał się karze w związku z przekroczeniem limitu wydatków o 1,8 mln funtów, to zespół z Milton Keynes domaga się wyjaśnień, w jaki sposób informacje o nadmiernych wydatkach dotarły do mediów i rywali.

- Oskarżenia, jakie kierowano pod naszym adresem w Singapurze, były niezwykle niepokojące. I to dla każdego członka naszej załogi, wszystkich naszych partnerów, osób zaangażowanych w działalność Red Bulla. Każda forma wycieku informacji jest niezwykle niepokojąca - powiedział Christian Horner, którego cytuje motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Jeszcze zanim Red Bull podpisał ugodę z FIA, szefowie Mercedesa, Ferrari czy McLarena domagali się surowej kary dla "czerwonych byków". Skończyło się na grzywnie w wysokości 7 mln dolarów i ograniczeniu dostępu do tunelu aerodynamicznego o 10 proc. Zak Brown napisał nawet list do prezydenta FIA, w którym przekroczenie limitu wydatków określił mianem "oszustwa".

Zdaniem Hornera, liczne oskarżenia rywali były przesadzoną reakcją i Red Bullowi należą się przeprosiny. - Przyjęliśmy ten cios, że mamy pewne lekcje do odrobienia. Prawdopodobnie popełniliśmy błędy w naszym rozliczeniu za rok 2021. Widać to teraz z perspektywy czasu i każdy może zgrywać specjalistę, ale nie było to naszym celowym działaniem. Nie chcieliśmy oszukiwać. Dlatego nie zamierzamy przepraszać - oświadczył szef Red Bulla.

- Są wnioski, które można wyciągnąć z tej lekcji. Każdy powinien to zrobić. Przyjęliśmy publiczną krytykę, choć momentami uderzano w nas niezwykle mocno. Niektóre zespoły wysuwały bardzo poważne oskarżenia. To wszystko sprawiło, że zaczęto gwizdać na naszych kierowców. Wyrządzono ogromne szkody marce Red Bull. Teraz czas z tym skończyć - dodał Horner.

Czytaj także:
Wojna w Ukrainie zmieniła układ gry. Nie chcą Rosjanina w F1
Nowy kontrakt Lewisa Hamiltona. Padł termin rozmów

Źródło artykułu: