Podstawowy limit kosztów dla zespołów Formuły 1 w sezonie 2023 wynosi 135 mln dolarów, ale od samego początku posiada on szereg wyjątków. Pułap budżetowy ustalony został dla 21 wyścigów, więc jeśli dana kampania składa się z większej liczby zawodów, automatycznie rośnie kwota, jaką mogą wydać zespoły F1.
Jak dotąd każdy dodatkowy wyścig sprawiał, że zespoły mogły wydać 1,2 mln dolarów więcej. Jednak podczas ostatniego spotkania Komisja F1 porozumiała się, by w razie rozgrywania więcej niż 21 Grand Prix, dodatkowe imprezy zwiększały pulę środków o 1,8 mln dolarów.
"Decyzja oparta jest na tym, że pojawił się trend dodawania do kalendarza wyścigów, na które należy latać samolotami, co podnosi koszty" - napisały Formuła 1 i FIA we wspólnym oświadczeniu.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Sezon 2023 składać się będzie z 23 wyścigów - nowością jest listopadowe GP Las Vegas, do kalendarza po rocznej przerwie powraca też GP Kataru. Pierwotnie sezon miał być jeszcze dłuższy, ale GP Chin odwołano z powodu polityki "zero COVID" prowadzonej przez władze w Pekinie i wymogów sanitarnych względem personelu F1 w Państwie Środka.
Limit wydatków wprowadzono w F1 w roku 2021. Okazało się, że już w pierwszym sezonie w dostępnym pułapie nie zmieścił się Red Bull Racing. "Czerwone byki" za ponadmiarowe wydatki otrzymały karę w postaci 7 mln dolarów grzywny, a także ograniczenia o 10 proc. dostępu do tunelu aerodynamicznego.
Problemy Red Bula ujrzały światło dzienne dopiero pod koniec sezonu 2022, gdyż FIA potrzebowała kilka miesięcy na dokładne przeprowadzenie audytów we wszystkich zespołach. Dlatego też Komisja F1 uzgodniła zmiany w przepisach, które mają ułatwić zadanie audytorom. Od sezonu 2023 mają oni mieć łatwiejszy dostęp do fabryk ekip F1.
Czytaj także:
- Nowy kierowca dostanie szansę w F1. Skorzystał na pechu kolegi
- Lewis Hamilton myśli o końcu kariery? Wszystko zależy od Mercedesa