Już w zeszłym roku Calvin Lo mówił o chęci zainwestowania w zespół Formuły 1, a jego osobę łączono z przejęciem Williamsa. Niektórzy w padoku F1 twierdzili nawet, że miliarder z Hongkongu już wspiera zespół z Grove, przekazując mu środki finansowe poprzez fundusz inwestycyjny Dorilton Capital.
Lo w rozmowie z Reutersem ujawnił, że chciałby wesprzeć jedną z nowych ekip, która może pojawić się w F1 w roku 2026. Jest to związane z procesem, jaki przed paroma tygodniami otworzyła FIA. Światowa federacja do 30 kwietnia czeka z wnioskami zespołów, które są zainteresowane rywalizacją w królowej motorsportu.
Biznesmen, który dorobił się fortuny za sprawą firmy ubezpieczeniowej RE Lee International, potwierdził, że niektóre z jego spółek wspierają finansowo Williamsa, ale w najbliższych latach nie zwiększą swojego zaangażowania w codzienną działalność brytyjskiej stajni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dantejskie sceny na meczu koszykówki. Byli ranni
Miliarder wykluczył inwestycję w zespół Michaela Andrettiego, a także w HiTech. Ooznacza to, że z grona potencjalnych nowych zespołów F1 na jego wsparcie może liczyć tak naprawdę tylko Panthera Team Asia. - Część finansowa, wierzcie albo nie, nie jest dla mnie największym problemem. Większym wyzwaniem jest zdobycie know-how, zebranie mechaników, stworzenie zespołu od podstaw - powiedział Lo.
Azjatycki biznesmen potwierdził, że "rozmawia całkiem poważnie z kilkoma zespołami". - Po prostu czekam, spoglądam na raporty, patrzę na liczby i upewniam się, że wszystko będzie dobrze działać na dłuższą metę - dodał.
Lo ujawnił, że jeden z zespołów, z którym miał okazję rozmawiać ws. inwestycji, złożył już wniosek do FIA ws. dołączenia do F1. Druga ekipa "nadal działa za kulisami, po prostu robiąc swoje".
Zdaniem inwestora z Hongkongu, Formuła 1 obecnie zbyt mocno skupia się na USA, zapominając o potencjale tkwiącym w Azji. - Myślę, że jest więcej azjatyckich graczy, którzy chcą wejść w ten sport. Mam to szczęście, że znam wielu z nich, a oni dość pozytywnie wypowiedzieli się o takim projekcie - podsumował Lo.
Powiększenie stawki od roku 2026 nie jest jednak przesądzone, bo "tak" dodatkowym zespołom musi powiedzieć sama Formuła 1, jak i wszystkie obecne zespoły. Boją się one utraty części zysków, dlatego lada moment przeforsowany ma zostać pomysł podwyższenia wpisowego w F1. Za chęć startów w cyklu trzeba będzie zapłacić nawet 700 mln dolarów.
Czytaj także:
- Craig Breen nie żyje. Zespół nie zamierza komentować tragedii
- "Traktowali mnie jak psa". Były kierowca F1 ostro o zespole