Do tragicznego w skutkach incydentu, w którym życie stracił Craig Breen, doszło w czwartek ok. godz. 12.40 w pobliżu wsi Lobor. Hyundai prowadzony przez Irlandczyka wypadł z trasy i uderzył lewą stroną w drewnianą belkę. Kierowca załogi zginął na miejscu, zaś pilot James Fulton wyszedł z wypadku bez szwanku.
"Hyundai Motorsport z głębokim żalem potwierdza, że kierowca Craig Breen zginął wskutek wypadku, który miał miejsce podczas testów przed Rajdem Chorwacji" - napisano w komunikacie prasowym koreańskiego zespołu.
"Hyundai Motorsport składa szczere kondolencje rodzinie Craiga, jego przyjaciołom i wielu kibicom. Zespół nie będzie też komentował tego incydentu" - dodano.
Rajd Chorwacji miał być dla Breena drugim występem w WRC w sezonie 2023. Irlandczyk w tym roku powrócił do Hyundaia jako trzeci kierowca, po tym jak spędził minioną kampanię w barwach M-Sportu. W brytyjskim zespole nie był jednak zadowolony z tempa rajdówki Ford Puma Rally1. Dlatego zdecydował się na ponowne nawiązanie współpracy z Koreańczykami.
Przy okazji lutowego Rajdu Szwecji zajął drugie miejsce, co było w jego przypadku wyrównaniem "życiówki". Wcześniej Breen finiszował na drugiej pozycji w Szwecji (2018), Estonii (2020, 2021), Belgii (2021) i Sardynii (2022).
"Rodzina WRC jest zszokowana i zasmucona wiadomością o śmierci Craiga Breena. Nasze myśli są z rodziną i przyjaciółmi Craiga w tym niezwykle smutnym czasie. Składamy im szczere kondolencje" - napisano w oświadczeniu WRC.
Kondolencje rodzinie i przyjaciołom irlandzkiego kierowcy złożył też Mohammed ben Sulayem. Prezydent FIA zapewnił, że będzie się modlił za Craiga Breena i jego bliskich.
Czytaj także:
- Chcieli wrócić do F1. "Nie stać nas"
- Ledwo zadebiutował w F1. Już walczy o przetrwanie