Wypadek Charlesa Leclerca przedwcześnie zakończył kwalifikacje do GP Miami, co było dobrą wiadomością dla Fernando Alonso. Hiszpan w ten sposób wywalczył drugą pozycję startową do niedzielnego wyścigu Formuły 1. Równie dobry rezultat były mistrz świata uzyskał w marcu w Arabii Saudyjskiej.
41-latek zaczął sezon 2023 od trzech wizyt na podium, ale ani razu nie triumfował. Również na Florydzie nie najwyżej ocenia swoje szanse. - Nie sądzę, abyśmy celowali w zwycięstwo. Zwłaszcza po tym, jak wyglądał ten weekend dla nas do tej pory - powiedział Alonso w Sky Sports.
- Myślę, że nawet podium będzie trudne do wywalczenia. Mamy jednak swój wyścig do odjechania. Jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji. Nikt nie zakładał, że będziemy w czołówce, więc możemy zaskoczyć. Każde okrążenie na czele stawki będzie prezentem. To zespołowi na pewno się podoba - dodał hiszpański kierowca.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Jednak kierownictwo Aston Martina widzi sytuację zupełnie inaczej. - Szansa na wygraną Fernando istnieje. Startuje z pierwszego rzędu i już mówiłem to w Arabii Saudyjskiej, że gdy jesteś w takiej pozycji, to twoim celem musi być zwyciężenie wyścigu - powiedział Mike Krack, cytowany przez motorsport.com.
- Mamy za sobą silnych rywali, którym z jakiegoś powodu nie udał się występ w kwalifikacjach. Z czołówki tylko Sergio jest przed nami. Spróbujemy jednak powalczyć o zwycięstwo. Damy z siebie wszystko - dodał szef ekipy z Silverstone.
Zdaniem Kracka, w sobotę zespołom sytuację skomplikowała nie tylko czerwona flaga, ale też zmieniające się warunki torowe. - My mieliśmy problemy w piątkowym treningu. Stan toru szybko się poprawiał, więc trudno było go odczytać. Przeprowadzaliśmy swoje symulacje i zakładaliśmy, że będzie nieco inaczej. To postawiło nas krok z tyłu - zdradził szef Aston Martina.
Sytuację dodatkowo skomplikował fakt, że z soboty na niedzielę Miami nawiedziły intensywne opady deszczu. Zmyły one całą gumę z asfaltu, przez co kierowcy muszą się spodziewać niezbyt przyczepnej nawierzchni.
Czytaj także:
- Fatalny błąd kierowcy Ferrari. Ma pretensje do samego siebie
- Max Verstappen utrudnił sobie życie. Mistrz świata w kiepskim położeniu