Te liczby mówią wszystko o Red Bullu. Czy ktokolwiek ich pokona?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po lewej) i Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po lewej) i Sergio Perez

Red Bull Racing z ogromną przewagą wygrywał każdy z tegorocznych wyścigów F1. Cztery z pięciu Grand Prix kończyły się dubletami "czerwonych byków". Zasadne jest pytanie, czy ktokolwiek znajdzie sposób na pokonanie duetu Verstappen-Perez.

Jeśli ktoś narzekał na dominację Red Bull Racing w sezonie 2022, kiedy to "czerwone byki" wygrały 17 z 22 wyścigów Formuły 1, ma obecnie nietęgą minę. Zespół z Milton Keynes robi wszystko, aby tegoroczną kampanię zakończyć z jeszcze wyższym procentem zwycięstw. Obecnie Red Bull może pochwalić się 100 proc. skutecznością - wygrywał wszystkie z pięciu Grand Prix.

O dominacji Red Bulla najlepiej świadczy fakt, że aż cztery z pięciu weekendów wyścigowych kończyło się dla "czerwonych byków" zgarnięciem dubletu. Ta sztuka nie udała się jedynie w GP Australii, gdzie Sergio Perez miał wypadek na początku kwalifikacji i ruszał do wyścigu z końca stawki. Meksykanin i tak był w stanie w Melbourne przebić się na piątą lokatę.

Jeszcze bardziej imponującą wyglądają liczby Red Bulla, jeśli spojrzymy na passę zwycięstw tego zespołu. Może się on pochwalić wygraniem 15 z 16 ostatnich wyścigów F1. Ostatnia porażka stajni z Milton Keynes miała na początku listopada 2022 roku, kiedy to George Russell wygrał GP Sao Paulo. Imponująca passa "czerwonych byków" rozpoczęła się od lipcowego zwycięstwa Maxa Verstappena w GP Francji.

ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu

- Pięć wyścigów, pięć zwycięstw, do tego wygrany sprint, cztery dublety. Nigdy nie mieliśmy tak udanego startu sezonu. Gdzie jest reszta zespołów? Zimą zrobiliśmy zwykły krok do przodu. Pytanie brzmi, gdzie podziały się Mercedes i Ferrari? - pytał w niedzielę Christian Horner w Sky Sports.

- Jestem pewien, że rywale pracują nad dużymi poprawkami na europejską część sezonu. My natomiast mamy karę ograniczającą nam prace w tunelu aerodynamicznym, której skutki później nadejdą. Dlatego zdobycie jak największej przewagi jest ważne - dodał szef Red Bulla.

Kibice F1 mogą mieć przed oczami wydarzenia z sezonu 2014, kiedy za sprawą rewolucji technicznej rozpoczęła się dominacja Mercedesa. Niezwykle wydajny silnik niemieckiej ekipy sprawił, że ekipa z Brackley wygrała sześć pierwszych wyścigów. Dopiero w siódmej rundzie mistrzostw, GP Kanady, patent na pokonanie rywali znalazł Red Bull za sprawą Daniela Ricciardo.

Wspomniana kampania składała się z 18 wyścigów - Mercedes wygrał 15 z nich. Daje to wskaźnik zwycięstw na poziomie 83,33 proc. Obecnie Red Bull jest na dobrej drodze ku temu, by poprawić tę statystykę.

Obecnie nikt nie powinien mieć też złudzeń, że kwestia tytułu mistrzowskiego w sezonie 2023 rozstrzygnie się pomiędzy kierowcami Red Bulla. Po GP Miami przewaga Maxa Verstappena nad Sergio Perezem wzrosła do 14 punktów. Meksykanin może sobie pluć w brodę, bo gdyby wykorzystał start z pole position i wygrał niedzielne zawody, zostałby nowym liderem mistrzowskiego cyklu. To też zwiastowałoby namiastkę emocji w kolejnych Grand Prix.

Czytaj także:
Perez nie wykorzystał ogromnej szansy. Będzie mu trudniej o tytuł w F1
To zadecydowało o zwycięstwie Verstappena. Red Bull znów podjął dobrą decyzję

Źródło artykułu: WP SportoweFakty