Po sezonie 2024 możemy być świadkami wielu ciekawych ruchów transferowych w Formule 1, bo wygasają kontrakty najlepszych kierowców. W tym gronie znajduje się m.in. Carlos Sainz. Z postawy Hiszpana nie są zadowoleni szefowie Ferrari, bo nie osiąga on poziomu lidera zespołu, a równocześnie nie godzi się z rolą kierowcy numer dwa.
Celem zespołu z Maranello jest przedłużenie umowy Charlesa Leclerca, natomiast Carlos Sainz może nie otrzymać oferty dalszej współpracy. Kierowca z Madrytu najprawdopodobniej nie zostanie jednak na lodzie. Zdaniem "El Nacional", w swoich szeregach widzi go Alpine.
Zespół z Enstone kiepsko rozpoczął sezon 2023, zdobywając ledwie 14 punktów w dotychczasowych wyścigach. Dyrektor generalny Laurent Rossi dokonał analizy sytuacji i uznał, że jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest słaby skład kierowców. Francuz uznał, że Pierre Gasly nie jest topowym zawodnikiem, a Esteban Ocon nie nadaje się na lidera ekipy.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Francuski zespół jest gotów sięgnąć po Sainza, a ten nie mówi "nie" takiemu transferowi. 28-latek jest świadom tego, że byłby to dla niego krok wstecz, bo w barwach Alpine miałby mniejsze szanse na zwycięstwa w F1. Równocześnie doczekałby się w zespole z Enstone miana kierowcy numer jeden, co byłoby dla niego niezwykle ważne.
Sainz postawił szefom Alpine jeden warunek, bez którego spełnienia transfer nie będzie możliwy. Zdaniem Hiszpana, ekipę musi opuścić Ocon. W jego opinii, francuski kierowca nie potrafi grać zespołowo i stwarza problemy wewnątrz ekipy.
O trudnym charakterze Estebana Ocona sporo może powiedzieć Fernando Alonso. Starszy z Hiszpanów był partnerem 26-latka w sezonach 2021-2022, kiedy to Francuz wielokrotnie nie chciał dostosować się do poleceń zespołowych i toczył wewnętrzną walkę z Alonso, na czym cierpiała ekipa z Enstone.
Umowa Ocona z Alpine wygasa po sezonie 2024.
Czytaj także:
- Szef zespołu F1 na wylocie. Ruszyła giełda nazwisk
- Mick Schumacher znów w F1? Szef Mercedesa naciska na Williamsa