Perez przeprosił zespół za fatalny występ. "Taki błąd jest niedopuszczalny"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez

Sergio Perez nie zdobył punktów w GP Monako. Meksykanin zapłacił wysoką cenę za błąd popełniony w sobotnich kwalifikacjach. Po wyścigu 33-latek był przybity swoją postawą i przeprosił zespół za fatalny rezultat.

W tym artykule dowiesz się o:

Sergio Perez po GP Monako przeprosił Red Bull Racing za swój "niedopuszczalny" błąd w kwalifikacjach. Rozbicie bolidu już na etapie Q1 sprawiło, że meksykański kierowca startował do wyścigu z ostatniego miejsca. Na ciasnym i krętym torze Perez miał niewielkie szanse na odrobienie strat i zdobycie punktów, co było ciosem w jego mistrzowskie aspiracje.

"Czerwone byki" postanowiły, że Perez rozpocznie wyścig na oponach z pośredniej mieszanki. Już po jednym okrążeniu kierowca zjechał na pit-stop, otrzymując twarde ogumienie. W ten sposób mógł on skorzystać na ewentualnym zamieszaniu w dalszej fazie GP Monako bo nie musiałby już zjeżdżać do mechaników.

Samochód bezpieczeństwa, który mógłby pomóc Perezowi, nie pojawił się na torze. Sytuacji nie zmieniły też opady deszczu w końcówce GP Monako. Kierowca Red Bulla finiszował jako szesnasty i nie zdobył punktów. - Zapłaciliśmy wysoką cenę za mój błąd w kwalifikacjach - powiedział Perez, cytowany przez racingnews365.com.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim

- To był bardzo kosztowny błąd i muszę przeprosić cały zespół, bo taki błąd jest niedopuszczalny. Muszę jednak iść dalej, wyciągnąć wnioski z tego. Nie mogę sobie pozwolić na kolejne zero punktów w tym sezonie - dodał meksykański kierowca.

W dalszej fazie wyścigu kierowca Red Bulla brał udział w incydentach z Georgem Russellem i Kevinem Magnussenem, po których potrzebował wymiany przedniego skrzydła. To również nie ułatwiło mu pogoni za czołówką GP Monako. - Szło mi bardzo dobrze, ale dość wcześnie dopadłem stawkę i utknąłem w korku - ocenił Perez.

- Potem przyszedł deszcz i jako jeden z ostatnich zjechałem do boksów. Do tego uderzyłem w ścianę, to był jeden wielki bałagan. Jeszcze Magnussen wypadł z szykany. Kiedy jednak jesteś w takiej sytuacji i to na takim torze, to musisz dużo ryzykować - podsumował.

GP Monako zakończyło się wygraną Maxa Verstappena. W ten sposób Holender zbudował sobie 39-punktową przewagę nad zespołowym kolegą w klasyfikacji generalnej kierowców F1.

Czytaj także:
- Kierowca Ferrari wściekły na zespół. Ma pretensje o strategię
- "Nie mieliśmy żadnych szans". Alonso brutalnie szczery po GP Monako

Komentarze (0)