Sergio Perez nie awansował do Q3 w kwalifikacjach Formuły 1 do GP Austrii, po tym jak sędziowie trzykrotnie skasowali czasy jego okrążeń w Q2. Wynikało to z faktu, że Meksykanin za każdym razem wyjeżdżał poza limity toru. Kierowca Red Bull Racing zgodził się z tym, że dwa razy przekroczył białą linię, natomiast jego trzecie "kółko" zostało zepsute przez jadącego przed nim Alexandra Albona.
- Jest tak wiele rzeczy, które mogę kontrolować, ale w tym przypadku kończyłem dobre okrążenie i nagle zostałem przyblokowany. Za to dostałem karę - powiedział kierowca Red Bulla w Sky Sports.
- Myślę, że system jest zły. To po prostu frustrujące, że nie mamy dobrego systemu oceniania takich sytuacji i nie jesteśmy w stanie wziąć pod uwagę, że coś może się wydarzyć - dodał Perez.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak bawi się Milik z partnerką. Na wakacjach
33-latek zdawał sobie sprawę, że po dwukrotnym przekroczeniu limitów toru, musiał dać z siebie wszystko na decydującym "kółku" w Q2. - To było dobre okrążenie, aż nagle wpadłem na kogoś, chyba na Albona. Przez to pojechałem prosto. Nie mogłem się zatrzymać. To byłby wynik na ok. dziesiąte miejsce. Sędziowie nie wzięli pod uwagę tego, że wypadłem poza limity toru, bo zostałem przyblokowany - stwierdził kierowca Red Bulla.
Start z piętnastego miejsca w wyścigu do GP Austrii to ogromny cios dla kierowcy z Meksyku, który powoli traci nadzieje na tytuł mistrzowski. Dużo lepiej w "czasówce" wypadł bowiem Max Verstappen. Lider mistrzostw zdobył kolejne pole position w tym sezonie. Dlatego nie powinno dziwić, że szef Red Bulla po kwalifikacjach przyznał, że Sergio Perez powinien mieć pretensje przede wszystkim do siebie.
- Frustrujące jest to, że wiemy, iż on potrafi pojechać czyste okrążenie. Na jednym "kółku" był nawet 0,3 s szybszy od Maxa. Mógł spokojnie zwolnić, a i tak byłby w czołówce. Q2 to nie jest moment, by ryzykować. To jest taki etap kwalifikacji, że masz po prostu awansować do Q3 - powiedział Christian Horner.
Czytaj także:
- Jest decyzja sędziów ws. Verstappena!
- Poważne oskarżenia pod adresem Ferrari. Rywale mówią o oszustwie