Szok! F1 wybrała mniejsze pieniądze

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: zniszczona opona w bolidzie Maxa Verstappena
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: zniszczona opona w bolidzie Maxa Verstappena

Bridgestone zaoferował naprawdę duże pieniądze w przetargu na dostawcę opon dla F1. Właściciel królowej motorsportu miał jednak wybrać kontynuację współpracy z Pirelli. Włosi mają produkować ogumienie dla Formuły 1 do końca sezonu 2027.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich tygodniach z padoku Formuły 1 docierały sygnały, iż Bridgestone przedstawił naprawdę konkurencyjną ofertę w przetargu, który ma wyłonić dostawcę ogumienia na sezony 2025-2027, z opcją rozszerzenia współpracy o rok 2028. Japończycy mieli przygotować duże pieniądze i byli gotowi na ustępstwa w rozmowach z FIA i F1.

Wydawało się, że tym samym Bridgestone zastąpi Pirelli w roli oficjalnego dostawcy opon. Włosi, którzy produkują ogumienie dla F1 od roku 2011, są powszechnie krytykowani przez kierowców. Ich produkt podatny jest na zjawisko przegrzewania, opony są bardzo delikatne i nie pozwalają na jazdę na limicie od samego początku.

Część kierowców F1 podnosiła argument, że gdy wcześniej dostawcą opon było Bridgestone, pozwalały one natychmiast na jazdę na 100 proc. Dbałość o opony nie była przy tym tak ważnym elementem wyścigów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie

Eksperci zwracali uwagę na to, że Bridgestone działał w F1 w innych realiach. W poprzedniej erze samochody były znacznie lżejsze, a dodatkowo przepisy zezwalały na tankowanie w trakcie wyścigów. To wszystko sprawiało, że dawne konstrukcje były nawet o 300 kg lżejsze od obecnie stosowanych. Ma to ogromny wpływ na właściwości opon.

Być może te argumenty dotarły do szefów Liberty Media, bo z informacji "Motorsport Magazin" wynika, że właściciel F1 miał wybrać dalszą współpracę z Pirelli, chociaż pod względem finansowym propozycja złożona przez Bridgestone była korzystniejsza.

Jeśli doniesienia niemieckich dziennikarzy okażą się prawdziwe, będzie można mówić o zaskoczeniu, bo królowa motorsportu pod rządami Amerykanów przywykła do wybierania najkorzystniejszych ofert finansowych, czasem nawet kosztem prestiżu i wizerunku. Na korzyść Pirelli mógł też zadziałać argument, iż jakiekolwiek problemy z oponami Bridgestone na początku kontraktu działałyby negatywnie na obraz F1.

Zwycięzca konkursu ma dostarczać opony do końca sezonu 2027, a w razie udanej współpracy, może ona zostać przedłużona o rok 2028. Firma wyłoniona w przetargu będzie też produkować ogumienie dla F2 i F3.

Czytaj także:
- Nowy kontrakt Hamiltona. Kolejne szczegóły wychodzą na jaw
- Kobieca F1 rośnie w siłę. Zaskakująca decyzja przed sezonem 2024

Komentarze (0)