Czy Formuła 1 w roku 2025 albo 2026 zostanie poszerzona o dwa nowe zespoły? Kibice zadają sobie to pytanie od kilku miesięcy, wraz z wszczęciem specjalnej procedury przez FIA. Działania światowej federacji nie były jednak uzgodnione z właścicielem F1. Liberty Media nie chce słyszeć o zapraszaniu nowych graczy do mistrzostw i może w tym aspekcie liczyć na poparcie obecnych ekip F1.
Pierwotnie FIA chciała zakończyć proces oceny kandydatów wiosną i w czerwcu ogłosić nazwy dwóch zespołów, które zostaną zaproszone do Formuły 1. - Przesunęliśmy ten termin, bo niektóre ekipy poprosiły o dodatkowy czas. Nie chcemy nikogo wykluczać - powiedział Mohammed ben Sulayem w rozmowie z "Motorsport Total".
Prezydent FIA przyznał równocześnie, że obecne zespoły "nie są zadowolone" z pomysłu powiększenia F1, bo doprowadzi on do sytuacji, w której premie finansowe będą dzielone na większą liczbę graczy. Ben Sulayem nie zamierza jednak wstrzymywać swoich działań i jest gotów na otwarty konflikt z Formułą 1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał
- Mamy kontakt, który mówi, że F1 może liczyć do dwunastu ekip. Nie łamiemy żadnego regulaminu, wręcz przeciwnie, dokładnie go przestrzegamy - dodał Emiratczyk. Wcześniej ben Sulayem twierdził, że F1 powinna wyjść poza Europę i zaprosić do siebie zespoły z USA i Chin.
Przedstawiciele królowej motorsportu sugerują natomiast, że wrzesień może być kluczowym miesiącem w kontekście ewentualnego rozszerzenia mistrzostw. - Wspólnie wypracujemy porozumienie, bo obecna wartość zespołów jest bardzo, bardzo wysoka - powiedział Stefano Domenicali, szef F1.
Ralf Schumacher w rozmowie ze Sport1 przyznał z kolei, że F1 i FIA wcześniej czy później dogadają się ws. przyjęcia nowych zespołów. - Dojdzie do kompromisu. Ostatecznie dobro tego sportu jest ważniejsze niż interes poszczególnych ekip - powiedział były kierowca.
Jak mógłby wyglądać ewentualny kompromis? W padoku F1 najgłośniej o podwyższeniu wpisowego, jakie musi wpłacić nowy gracz. Obecnie wynosi ono 200 mln dolarów, ale wkrótce może zostać podwyższone do 600-700 mln dolarów. Ta kwota byłaby dzielona między obecne zespoły, które tym samym dostałyby pewną rekompensatę związaną z tym, że tort finansowy dzielony jest na większą liczbę kawałków.
W ramach kompromisu Formuła 1 może też zostać poszerzona o tylko jeden zespół. W padoku najwyżej stoją notowania amerykańskiej ekipy Andretti. Chęć rywalizacji w mistrzostwach zgłosiły też takie teamy jak Carlin, LKY SUNZ, HiTech i Panthera Team Asia.
Czytaj także:
- GP Las Vegas droższe niż sądzono. F1 szykuje się na ogromne koszty
- Formuła 1 ma swojego Vanna Ly. Oszust, który udawał miliardera