Formuła 1 oficjalnie nie chce zmieniać przepisów technicznych, by w ten sposób przerwać dominację Red Bull Racing w sezonie 2023. Wystarczy jednak niewielka modyfikacja, aby uczynić tegoroczne wyścigi ciekawszymi. Przewaga "czerwonych byków" w zakresie tempa kwalifikacyjnego nie jest bowiem tak duża, jak ma to miejsce w niedzielnych wyścigach.
Z informacji "Auto Motor und Sport" wynika, że F1 chce zakazać stosowania DRS w sesjach kwalifikacyjnych. Byłaby to zmiana wprost wycelowana w Red Bulla. To właśnie bolidy Maxa Verstappena i Sergio Pereza zyskują najwięcej dzięki otwieraniu tylnego skrzydła na prostych.
Holender i Meksykanin zyskują w ten sposób kluczowe setne sekundy, które potrafią zadecydować o pole position. Wystarczy przytoczyć dane z ostatniego GP Belgii. W strefie DRS wzdłuż prostej Kemmel maszyny Red Bulla przyspieszyły o ponad 20 km/h, podczas gdy konkurencyjny Mercedes ledwie o 13 km/h.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał
Sposób, w jaki Red Bull aktywuje DRS, był tematem wielu rozmów w padoku F1. Część ekip próbowała nawet naśladować rozwiązanie opracowane przez stajnię z Milton Keynes, bo powszechnie uznaje się, że to właśnie "czerwone byki" opracowały najefektywniejszy sposób otwierania tylnego skrzydła.
Przekłada się to na prędkość maksymalną i znów za przykład mogą tu posłużyć dane z GP Belgii, gdzie bolid Red Bulla rozpędził się do 340,8 km/h przy włączonym DRS. Drugie pod tym względem Ferrari osiągnęło prędkość 337,3 km/h, a trzeci McLaren - 326,9 km/h.
Nie jest jasne, w jaki sposób Formuła 1 chce wytłumaczyć nagłe odejście od DRS w kwalifikacjach. "AMuS" nie ma jednak wątpliwości, że jest to cios wymierzony w Red Bulla, który ma przyczynić się do tego, że Verstappen i Perez w końcu przegrają wyścig. Jeśli Holender albo Meksykanin nie będą mieć pole position, szanse na ich zwycięstwo w niedzielę bedą minimalnie mniejsze.
Czytaj także:
- Wrzesień kluczowy dla powiększenia F1? Spór trwa w najlepsze
- Ferrari straci swojego kierowcę? Jednoznaczna reakcja ws. transferu Sainza