W zeszłym roku Audi ogłosiło, że planuje dołączyć do Formuły 1 w roku 2026. W tym celu Niemcy postanowili przejąć Saubera - zespół funkcjonujący obecnie jako Alfa Romeo. Firma z Ingolstadt ma nabywać po 25 proc. akcji co roku, by finalnie przed swoim debiutem w F1 być większościowym udziałowcem ekipy ze szwajcarskiego Hinwil.
W ostatnich miesiącach Audi nie chwaliło się postępami w przygotowaniach do wejścia do F1. Równocześnie zmieniło się kierownictwo firmy, a to napędziło plotki, że marka należąca do grupy Volkswagen zrezygnuje ze swoich planów. Doniesieniom zaprzeczył Alessandro Alunni Bravi, który w padoku reprezentuje Alfę Romeo (Saubera).
- Audi jest mocno zaangażowane w Formułę 1 i oczywiście w przypadku Saubera to zaangażowanie wynika z decyzji nie tylko zarządu Audi, ale też rady nadzorczej Audi i całej grupy Volkswagen. Jest to decyzja całego sztabu ludzi i poświęcenie Formule 1 jest pełne - zapewnił Bravi, którego cytuje motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z mistrzem. Bartłomiej Marszałek: "To wtedy poczułem, że kocham ten sport"
- Dlaczego brakuje komunikatów ze strony Audi? To proste. Obecnie startujemy w F1 jako Alfa Romeo, więc do końca tego roku mamy pewne ograniczenia, jeśli chodzi o publikowanie informacji, zdradzanie konkretów na temat przyszłości. W pełni szanujemy Alfę Romeo - dodał Bravi, zwracając uwagę na konflikt interesów obu marek motoryzacyjnych.
- Nie chcemy przedstawiać żadnych komunikatów poza tymi, które są ściśle związane z mistrzostwami i wyścigami. Jednak tak jak powiedziałem, zaangażowanie Audi w cały projekt jest pełne - stwierdził.
Bravi zaprzeczył też pogłoskom, jakoby Audi miało zainwestować w zespół w Hinwil dopiero w roku 2026 wraz z przejęciem pakietu większościowego. Reprezentant szwajcarskiej ekipy zwrócił uwagę m.in. na zatrudnienie Andreasa Seidla w roli dyrektora generalnego Saubera i Jamesa Keya na stanowisku dyrektora technicznego. Obie decyzje zatwierdziło Audi.
Czytaj także:
- Zmiana wyników w F1? Trzy zespoły wezwane do sędziów
- "Sytuacja nie do przyjęcia". Skandal z kibicami po wyścigu F1