Chwalił Hitlera i Putina. W serialu to przemilczano
Bernie Ecclestone w trakcie swojej długoletniej kariery w F1 często wywoływał kontrowersje. Zwłaszcza w ostatnich latach, gdy m.in. chwalił Adolfa Hitlera i Władimira Putina. W serialu "Lucky!" te tematy przemilczano. Jaka jest nowa produkcja?
Serial "Lucky!", który właśnie miał premierę na platformie Viaplay, daje szansę, by od głównego bohatera dowiedzieć się, jak wyglądały początki F1 i jej późniejszy rozkwit. Produkcja kończy się na momencie sprzedaży "dziecka Ecclestone'a" amerykańskiej spółce Liberty Media, do której obecnie należy Formuła 1.
Historia F1 w pigułce
Początkowo Manish Pandey, autor m.in. słynnego filmu dokumentalnego "Senna" o życiu Ayrtona Senny, zapowiadał stworzenie wyjątkowego serialu o twórcy F1. Hindus jest przyjacielem Berniego Ecclestone'a, więc można było mieć nadzieję na wyciągnięcie pewnych smaczków z życia Brytyjczyka. Zwłaszcza że "Pan Formuła 1" ma już 93 lata i wkrótce (jakkolwiek brutalnie to nie brzmi) zabierze niektóre detale do grobu.ZOBACZ WIDEO: Nietypowe zajęcia Rasmusa Jensena. Tak Duńczyk spędza przerwę między sezonami
Jeśli ktoś liczył, że Ecclestone otworzy się przed kamerą i ujawni wiele szczegółów z życia prywatnego, będzie nieco zawiedziony. Serial "Lucky!" od pierwszego odcinka skupia się przede wszystkim na F1. Dowiadujemy się tego, co powszechnie wiadomo o życiu Ecclestone'a. Brytyjczyk pochodził z biednej rodziny, pojawił się na pierwszym wyścigu na Silverstone w roku 1950, później handlował samochodami.
Pandey w swojej produkcji zwrócił uwagę na to, jak niebezpieczna była królowa motosportu w pierwszych latach funkcjonowania. Dlatego też pierwsze momenty serialu to niemal wyliczanka śmiertelnych wypadków, jakie miały miejsce w F1. Część z nich miała przecież ogromny wpływ na życie Berniego Ecclestone'a.
Później Ecclestone został właścicielem zespołu Brabham i to była jego trampolina w karierze. Szybko ujawniła się jego natura. Jak nikt inny miał wyczucie pieniądza, potrafił stawiać na swoim i przekonywać nawet rywali do własnego zdania. Dzięki serialowi "Lucky!" dowiadujemy się o wielu zakulisowych zagrywkach i wojenkach, jakie toczono w tamtych czasach z międzynarodową federacją. Czasem przypominało to wręcz wojnę. Ecclestone zawsze jednak stawiał na swoim.
- Często mówię my, choć to ja działałem sam - mówi w pewnym momencie wieloletni szef F1, mimo wszystko słusznie przypisując sobie zasługi za rozwój tego sportu. W padoku był oceniany podobnie. - To handlarz. Będzie ściemniał, byleby dostać to, czego chce - taka opinia pada o Brytyjczyku z ust jednego z rywali.
Wizjoner
Jedno trzeba przyznać. Ecclestone na początku swojej drogi miał świeże pomysły, które pomogły zamienić F1 w platformę globalną. Brytyjczyk w serialu "Lucky!" powtarza o tym wielokrotnie. - Nie chcieliśmy organizować mistrzostw Europy - tak tłumaczy konieczność rozgrywania rund również poza granicami Starego Kontynentu, nawet jeśli nie wszystkim się to podobało i wywołało głosy sprzeciwu.
Był wizjonerem, którego decyzje po latach broniły się. Tak było z transmisjami na żywo, późniejszym rozszerzaniem ich na wszystkie sesje treningowe. Czy dziś ktoś wyobraża sobie, aby F1 udostępniała sygnał telewizyjny wyłącznie z kwalifikacji i wyścigu? Ecclestone wiedział też, jak ważny jest sposób, w jaki prezentowany jest jego sport w telewizji. Zaczęło się od kuriozalnego pomysłu zamieszczenia atrap kamer na bolidach, by kibice myśleli, że faktycznie one tam są, po finalne ich wprowadzenie.
Kosztowny rozwód Ecclestone'a
Jeśli można mieć o coś pretensje do twórców serialu "Lucky!", to o zmarginalizowanie życia prywatnego Eccletone'a. Ono momentami było ciekawsze niż rywalizacja w F1, tymczasem z najnowszej produkcji nie dowiadujemy się zbyt wiele na ten temat.
Brytyjczyk ujawnił wprawdzie, jak jednym ze świadków na jego ślubie była sprzątaczka, wspomniał krótko o córkach czy pierwszej żonie Slavice, ale jest to tylko ułamek wydarzeń zaprezentowanych w serialu. Widać, że albo 93-latek nie zgodził się na przedstawianie wielu detali z życia prywatnego albo też Manish Pandey nie chciał ich odsłaniać.
- Jedna z największych moich porażek życiowych - tak komentuje swój rozwód z pierwszą żoną Slavicą, do którego tak naprawdę doprowadziła F1. Była partnerka Ecclestone'a miała dość jego ciągłych podróży po świecie w momencie, gdy miał niemal 80 lat. Nie straciła na tym finansowo, bo po rozwodzie miała dostać nawet 1,2 mld dolarów. Z serialu jednak się tego nie dowiemy.
Ecclestone nie jest antysemitą
Ecclestone zasłynął też z chwalenia dyktatorów. W ostatnich latach do mediów wypływały jego pochwalne wypowiedzi na temat Adolfa Hitlera czy Władimira Putina. Niegdyś Brytyjczyk tłumaczył, że jego pogląd na świat wynika z tego, że sam był wychowywany twardą ręką przez ojca. - Nie jestem facetem, który wierzy w demokrację. Wierzę w dyktaturę. Chociażby Elon Musk to dyktator. Dzięki temu wszystko w Tesli działa jak należy. Dyktatorzy osiągnęli tak wiele, a nie demokracja - powiedział w "Autocarze" w 2020 roku.
Tak z kolei tłumaczył swój "podziw" dla Hitlera. - Przejął władzę w latach 30. XX wieku w Niemczech i szybko dokonał imponujących rzeczy. Rozwinął kraj, wybudował szpitale, linie kolejowe, itd. To, co zrobił później, było szalone i złe - wyjaśnił swój punkt widzenia.
Ten wątek poruszono w stopniu minimalnym w serialu "Lucky!". - Nie jestem i nie byłem antysemitą - zapewnia Ecclestone, choć tematu nie rozwinięto.
- Ofiary śmiertelne? To nie był zamierzony cel Putina w tym konflikcie - dodawał w wywiadzie dla brytyjskiej telewizji w 2022 roku. Niestety, w serialu "Lucky!" nawet nie podjęto próby, by Ecclestone wyjaśnił te słowa i przedstawił swój punkt rozumowania. Szkoda.
Generalnie serial "Lucky!" jest jednak dość udaną produkcją i stanowi ciekawy zbiór kluczowych wydarzeń z ponad 70-letniej historii F1. Ecclestone wciela się tak naprawdę w rolę osoby, która wspomina je z własnej perspektywy. Nie pozwala przy tym za bardzo wejść do swojego życia prywatnego, ale takie jego prawo.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Sensacja ws. Kubicy potwierdzona. Wiemy, co to oznacza dla Orlenu
- Pierwszy dzień Kubicy w Ferrari. Oto jego nowy samochód z bliska