Sytuacja wokół Maxa Verstappena robi się niezwykle ciekawa. Holender ma ważny kontrakt z Red Bull Racing do końca sezonu 2028 i zapewnia, że dobrze czuje się w szeregach "czerwonych byków". Równocześnie Mercedes musi znaleźć następcę Lewisa Hamiltona, który w 2025 roku przeniesie się do Ferrari. Kilka źródeł w padoku Formuły 1 twierdzi, że Niemcy mogą kusić Verstappena gigantyczną ofertą.
Spekulacje nabiorą mocy po spotkaniu, do którego doszło przy okazji GP Bahrajnu. Dziennikarze "F1 Insider" przyłapali na tajemniczej rozmowie Toto Wolffa i Josa Verstappena. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że ojciec Maxa zerwał relacje z szefem Mercedesa w 2021 roku po GP Wielkiej Brytanii. To właśnie wtedy niemiecki zespół celebrował hucznie wygraną Hamiltona, podczas gdy Verstappen wylądował w szpitalu po wypadku z pierwszego okrążenia.
Dodatkowo ojciec Maxa Verstappena jest głównym krytykiem Christiana Hornera. Holender wezwał szefa Red Bulla do dymisji, chociaż ten został oczyszczony z zarzutów dotyczących "niewłaściwego zachowania" względem jednej z pracownic. - Horner udaje ofiarę, podczas gdy to on powoduje problemy - powiedział Jos Verstappen redakcji "Daily Mail".
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
O czym rozmawiali Verstappen i Wolff? - Znam Josa od 25 lat. Mieliśmy wzloty i upadki w naszych relacjach. Pogratulowałem mu występu jego syna. Max w GP Bahrajnu jechał we własnej lidze. Był w innej galaktyce - powiedział szef Mercedesa, cytowany przez "F1 Insider".
Austriak pytanie o transfer Verstappena skwitował "wymownym uśmiechem". - Wszystko jest możliwe - odpowiedział, gdy został zapytany, czy aktualny mistrz świata może zająć miejsce Hamiltona już w 2025 roku.
Obecny kontrakt Maxa Verstappena z Red Bull Racing obowiązuje do końca sezonu 2028, ale znajdują się w nim klauzule, które pozwalają na wcześniejsze zakończenie współpracy. Jest to uzależnione od wyników osiąganych na torze. Obecnie 26-latek nie ma powodów, by odchodzić z ekipy "czerwonych byków". Mercedes może go jednak namówić do zmiany zdania milionami dolarów.
Czytaj także:
- "Inna galaktyka". Verstappena znów nikt nie zatrzyma?
- Trzęsienie ziemi w czerwonej latarni F1. Koszmar trwa w najlepsze