Walka o władzę wewnątrz Red Bull Racing, jaką stoczyli Christian Horner oraz Helmut Marko, skłoniła Adriana Neweya do odejścia z firmy. Genialny inżynier pracował w Milton Keynes od 2006 roku, mając spory udział w tworzeniu zwycięskich bolidów. O ile szef "czerwonych byków" jest przekonany, że Neweya łatwo da się zastąpić, o tyle innego zdania jest Marko.
- Z nim na pokładzie znacznie łatwiej było pozyskać młodych inżynierów, ponieważ dla wielu z nich praca u boku Adriana była zaszczytem. Gdy pojawiały się problemy, jako pierwszy proponował rozwiązanie - powiedział 81-latek w rozmowie z "Osterreich".
Doradca Red Bulla ds. motorsportu zwrócił też uwagę na rewolucję techniczną, jaka nadejdzie w Formule 1 w roku 2026. Zespoły muszą opracować zupełnie nowe bolidy, a Newey zwykle świetnie odnajdował się w takich warunkach. - Nie będzie łatwo, bo najbardziej doświadczonego inżyniera nie będzie już z nami. Co więcej, obawiam się, że pojawi się u głównego rywala - dodał Marko.
ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice
Newey wymieniany jest jako kandydat do objęcia wysokiego stanowiska technicznego w Ferrari. O tym, że 65-latek nie myśli o emeryturze miałby świadczyć fakt, że wynegocjował w Red Bull Racing skrócenie tzw. urlopu ogrodniczego. Kontrakt Brytyjczyka obowiązywał do końca sezonu 2025 i zawierał roczny zakaz konkurencji. Dlatego teoretycznie Newey mógłby rozpocząć pracę w nowym miejscu dopiero w sezonie 2027.
Sprawne negocjacje prawników Neweya z Red Bullem sprawiły, że genialny inżynier w nowym otoczeniu będzie mógł pojawić się już w marcu 2025 roku. To kolejny cios dla dotychczasowego pracodawcy Brytyjczyka, który w pierwszej kolejności myśli jednak o obecnej kampanii i wywalczeniu tytułu mistrzowskiego.
- Odejście Adriana nie oznacza od razu, że nasz dział techniczny czeka załamanie. Teraz musimy jednak skoncentrować się na obecnych mistrzostwach i przywrócić normalność w zespole. Norris wygrał ostatnie GP Miami, ale nie martwię się sytuacją w klasyfikacji, bo ma 50 punktów straty do Verstappena. My przywieziemy poprawki na kolejny wyścig na Imoli i wiele się po nich spodziewamy - zakończył Marko.
Czytaj także:
- Ferrari idzie za ciosem. Dwa transfery z Mercedesa
- Nowy wyścig w kalendarzu F1? Inwestycja za 4 mld dolarów