Chce zastąpić Hamiltona w Ferrari. 19-latek przed ogromną szansą

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Ayao Komatsu i Oliver Bearman (z prawej)
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Ayao Komatsu i Oliver Bearman (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Lewis Hamilton w sezonach 2025-2026 będzie kierowcą Ferrari, po czym może się pożegnać z F1. Czy jego następcą we włoskiej ekipie będzie inny kierowca z Wielkiej Brytanii? Oliver Bearman wierzy, że tak. Przed nastolatkiem życiowa szansa.

Lewis Hamilton nie zadebiutował jeszcze w barwach Ferrari, a Włosi już szykują jego następcę. Doświadczony Brytyjczyk podpisał dwuletni kontrakt (2025-2026) z opcją przedłużenia o kolejny sezon (2027). W tym czasie nauki w Haasie pobierać ma zaledwie 19-letni Oliver Bearman. W czwartek ogłoszono, że młody kierowca podpisał wieloletnią umowę z amerykańską ekipą.

Bearman jest podopiecznym akademii talentów Ferrari. Swój talent potwierdził w Formule 1 w obecnym sezonie, gdy nagle wystąpił w GP Arabii Saudyjskiej. W Dżuddzie zastępował chorego Carlosa Sainza i chociaż nie miał wielkiego doświadczenia za kierownicą modelu SF-24, to ukończył wyścig na siódmym miejscu.

Brytyjskie media wymieniają już Bearmana jako naturalnego następcę Hamiltona w Ferrari w roku 2027 albo 2028. On sam przyznał w rozmowie z racefans.net, że zakładanie czerwonego kombinezonu byłoby "spełnieniem marzeń". - To nie leży w moich rękach - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO: Mikołajki Arena szczególnym miejscem. Czy to przyszłość rajdów?

- Jedyne, co mogę zrobić, to dawać z siebie wszystko w każdym wyścigu. Taki jest mój cel. Wszystko, co nastąpi później, nie jest pod moją kontrolą. Na razie skupiam się na przyszłości w Haasie i jestem podekscytowany perspektywą rozpoczęcia przygody w F1 - dodał Bearman.

Nowy kierowca Haasa podkreślił, że "trudno nie myśleć o zastąpieniu Hamiltona w Ferrari, ale on sam nie zaprząta sobie tym głowy".

19-latek już od marca był łączony z przenosinami do F1 i wróżono mu angaż w Haasie. Bearman ujawnił, że do podpisania kontraktu ostatecznie doszło w ubiegły weekend w Austrii. - W F1, dopóki nie złożysz podpisu na papierze, to nic nie jest pewne i oficjalne. Wiedziałem, że umowa jest dopracowywana i od pewnego czasu zmierzaliśmy w tym kierunku - zdradził brytyjski kierowca.

- Jednak w żadnym momencie nie było czasu na świętowanie, bo Formuła 1 to szybko zmieniający się świat. Jesteś w nim tak dobry, jak twój ostatni wyścig. Dlatego poczułem ulgę w momencie podpisania dokumentów. Podzieliłem się tymi emocjami z menedżerem, który towarzyszył mi w tej podróży przez cały czas. To był dość emocjonujący moment - dodał nowy kierowca Haasa.

Bearman nie rozmawiał też z Ferrari na temat celów, jakie ma zrealizować w debiutanckim sezonie w F1. - Nie znam żadnych konkretów. Muszę usiąść z Ferrari i zobaczyć, czego oczekują. Nie sądzę jednak, aby ich oczekiwania były większe od moich. Jestem wystarczająco wymagający dla samego siebie. Oczekuję od siebie wyników na wysokim poziomie i nie potrzebuję dodatkowej motywacji czy presji - zaznaczył Brytyjczyk.

Czytaj także: - Aktywiści planowali storpedować F1. Chcieli przykleić się do toru - Zegar tyka. Ultimatum w F1

Źródło artykułu: WP SportoweFakty