Aston Martin ma stać się w przyszłości wiodącą siłą w Formule 1. Tak przynajmniej marzy właściciel producenta sportowych i luksusowych aut, Lawrence Stroll - prywatnie ojciec jednego z kierowców teamu, Lance'a Strolla. Kanadyjski miliarder podejmuje też konkretne kroki w tym kierunku, nie szczędząc pieniędzy na cały projekt. Stajnia z Silverstone wzniosła nową fabrykę, nowoczesny tunel aerodynamiczny, podpisała kontrakt na silniki z Hondą i pozyskała cenione nazwiska do kadry zarządzającej oraz technicznej. Wśród nich jest Adrian Newey, ściągnięty z Red Bull Racing genialny konstruktor bolidów.
Hitowy transfer Verstappena?
Jakie będzie kolejne posunięcie Astona Martina? Mówi się o odebraniu Red Bullowi drugiego najważniejszego człowieka - Maxa Verstappena. Czterokrotnego mistrza świata kierowców. Holendra miałyby skusić nie tylko imponujące wzmocnienia ekipy, ale również bajońskie wynagrodzenie. Kwoty przewijające się w mediach dochodziły nawet do miliarda dolarów za kilkuletnią umowę.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski dzwonił do sędziego. Tomasz Bronder zdradza, jak wyglądała rozmowa
Sam czempion zaprzecza, by planował zmianę pracodawcy, jednak plotki nie ustają. Co prawda ma kontrakt z "czerwonymi bykami" do sezonu 2028 włącznie, lecz są w nim zapisy pozwalające przerwać współpracę wcześniej, w przypadku braku określonych wyników. Tymczasem ten rok jest dla 27-latka póki co ciężki, a perspektywy na kolejny tytuł mgliste. W klasyfikacji generalnej przegrywa z oboma kierowcami McLarena - Oscarem Piastrim i Lando Norrisem.
Podczas ostatniego GP Monako na temat możliwości ściągnięcia Verstappena zabrał głos Newey. Brytyjczyk pojawił się w padoku pierwszy raz, odkąd zmienił zespół. Dziennikarze nie mogli nie zapytać go o tę kwestię. Odnosząc się do mistrza - i byłego kolegi z garażu - słynny konstruktor stwierdził, że Aston Martin może robić sobie nadzieje na zakontraktowanie go dopiero, gdy wystawi konkurencyjny bolid. Na razie ma raczej niespecjalny pojazd - po ośmiu wyścigach zajmuje ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Szansą na skok do przodu jest rewolucja techniczna w F1, zaplanowana na sezon 2026.
- Max to niewątpliwie fenomenalny talent, jest zawodnikiem najwyższej próby. Częściowo oznacza to, że Max lubi sprowadzać rzeczy do prostego rachunku. W tym przypadku chodzi o wybór zespołu, który jego zdaniem zapewni najszybszy samochód. Jeśli mamy kiedyś przyciągnąć Maxa, po pierwsze musimy stworzyć szybką maszynę. Nie ma sensu marzyć od teraz o czymkolwiek innym - powiedział Newey, cytowany przez racingnews365.com.
Poparcie dla Alonso i Strolla
Nowy spec techniczny Astona Martina zarazem obstawał przy obydwu aktualnych kierowcach stajni - Fernando Alonso i wspomnianym wcześniej Lance'u Strollu. Mimo że pierwszy z wymienionych skończy niebawem 44 lata, a drugi nie uchodzi za wybitnego zawodnika.
- Fernando to taki fajny gość. Przez wiele lat był rywalem, tak samo jak Lewis Hamilton. Chyba już mówiłem, że mogłem pracować z tak wieloma kierowcami, lecz dwaj, którzy zawsze mi się podobali, to byli Lewis i Fernando. Nie mogłem pracować z obydwoma, więc przynajmniej udało mi się z jednym z nich - stwierdził.
- Z kolei co do Lance'a, to uważam, że niesprawiedliwie ma opinię złego kierowcy. Jeśli porównać go do zawodników, z którymi jeździł w jednym zespole: Sergio Pereza, Nico Hulkenberga, Sebastiana Vettela, a teraz Fernando, to liczył się. Każdy kierowca, który dostaje się do F1, jest bez wątpienia bardzo dobry, ale myślę, iż Lance jest dużo lepszy, niż ludzie uważają - dodał Newey.