Robert Kubica debiutował w Formule 1 w roku 2006, drugą okazję do startów w F1 otrzymał w sezonie 2019. Od tego momentu wiele zmieniło się w polskim motorsporcie. Kubica przecierał szlaki na Zachodzie rodakom. - Podczas zawodów kartingowych we Włoszech nie słyszało się języka polskiego. Byliśmy jak przybysze z obcego świata - wspomina jedyny Polak, który jak dotąd miał okazję rywalizować w królowej motorsportu.
Kolejny Polak w F1?
Przez ostatnie dwie dekady Polacy jako naród wzbogacili się, co otworzyło im nowe możliwości. W kartingu nie brakuje reprezentantów naszego kraju, młodzi kierowcy rywalizują na torach w całej Europie. Przebijają się również do wyższych i znacznie droższych serii wyścigowych. Tymoteusz Kucharczyk jest obecnie liderem Euroformula Open, Kacper Sztuka walczy o tytuł w Eurocup-3, a Jan Przyrowski błyszczy w hiszpańskiej Formule 4.
ZOBACZ WIDEO: "Nie dam sobie tego wmówić". Stanowcza reakcja Zmarzlika
- Mamy coraz więcej zawodników na arenie międzynarodowej. Polacy coś zaczynają znaczyć - mówi nam Łukasz Sztuka, były kierowca rajdowy i ojciec Kacpra, triumfatora włoskiej Formuły 4.
Kucharczyk w ostatnich dniach zdradził, że ma ofertę startów w F2. Podobnie jest ze Sztuką, który odbył testy bolidem z tej kategorii. Polscy kierowcy mają talent, ale równocześnie potrzebują wsparcia finansowego. Część firm ciągle sceptycznie podchodzi do finansowania ich karier. - Najczęściej słyszymy, że chcieliby mieć zawodnika już w F1. Wtedy chętnie zainteresowaliby się sponsoringiem. Pada odpowiedź, że możemy się zgłosić, jak Kacper będzie w F1 - zdradza Sztuka.
Ojciec polskiego talentu stara się też o sponsoring w zagranicznych firmach, ale podkreśla, że "pieniądz ma narodowość". - Takie firmy wolą wspierać swoich kierowców. Mamy też w kraju ogrom przedsiębiorstw, którym pomysł sponsorowania młodych kierowców bardzo się podoba, ale jak słyszą kwoty, to entuzjazm opada. Nie są zorientowane w budżetach, jakie obowiązują w motorsporcie. My mamy duże zwroty marketingowe, a to nie przekonuje ludzi. W ostatnim roku też często słyszymy o sytuacji geopolitycznej, że nie podejmują działań sponsoringowych w związku z trudną sytuacją na świecie - kontynuuje Sztuka.
- Na tym najniższym poziomie, czyli w kartingu, w wielu kategoriach mamy kierowców w czołowej dziesiątce świata. Proszę o tym nie zapominać, bo nie będzie kolejnego Kubicy w F1, jeśli nie będzie z czego wybierać. W kartingu poziom rywalizacji jest bardzo trudny. Dzieciaków tam jest ogrom - mówi z kolei Paweł Pęcak, członek zarządu głównego Polskiego Związku Motorowego.
Nadzieja dla polskich talentów?
Sytuację młodych kierowców poprawia Akademia Motorsportu Orlen. To projekt, który wystartował w sezonie 2025. Polski gigant po latach obecności w Formule 1 zrezygnował z finansowania zespołów, co mocno obciążało jego budżet sponsoringowy, pochłaniając z niego nawet 50 mln zł rocznie. Orlen wycofał się z F1, ale w zamian we współpracy z PZM uruchomiono program finansowania rozwoju karier młodych talentów.
- Na pewno to jest świetny pomysł. Idea akademii może pomóc zwłaszcza na etapie początkowym. Dla utalentowanych zawodników to świetna sprawa. Jest to świetnie koordynowane przez PZM. Ukłony w stronę Pawła Pęcaka za to, w jaki sposób zarządza całym programem - mówi nam Łukasz Sztuka.
- Konfiguracja pierwszego, pilotażowego programu Akademii Motorsportu Orlen nie była trudna. Naszym największym kapitałem są zawodnicy. Mamy w Polsce wiele talentów. Nie wszyscy mogli się dostać do akademii, a z pewnością na to zasługiwali. Mamy łatwość w selekcji zawodników. Naszym przeciwnikiem są środki budżetowe. Takich programów powinno być więcej - dodaje Paweł Pęcak, którego synowie w przeszłości sami rywalizowali w kartingu, przez co ma on dogłębną wiedzę na temat motorsportu.
Druga fala "Kubicomanii" na przełomie 2018-2019 w Polsce sprawiła, że wiele dzieci postawiło na karting, czego następstwem jest obecny wysyp talentów. - Rzeźnia zaczyna się po wyjściu z kartingu. Wtedy koszty rosną astronomicznie, dlatego wiele dzieciaków odpada, nawet jeśli mają wyjątkowy talent - mówi nam jeden z rodziców polskiego kierowcy.
Przykładem może być Kucharczyk. Chociaż wygrywał wyścigi hiszpańskiej Formuły 4 i brytyjskiej serii GB3 Championship, to odbijał się od drzwi kolejnych sponsorów. Na początku tego roku myślał nawet o zakończeniu kariery. Na szczęście do tego nie doszło i lada moment 19-latek może zostać mistrzem Euroformula Open, zaś w sezonie 2026 może dotrzeć do Formuły 2. Z tej serii jest już tylko jeden krok do wymarzonej Formuły 1.
- W ekstremalnych sytuacjach nawet koszty w kartingu mogą być porównywalne do Formuły 4. Tu mowa o milionach złotych. Na to składają się testy, koszty utrzymania w najlepszych zespołach, które mają powiązania z ekipami rywalizującymi w Formule 2 czy Formule 3 - wyjaśnia nam Pęcak.
Polscy rodzice nie są w stanie utrzymać startów swoich pociech na poziomie Formuły 2 czy Formuły 3. Zdarza się, że zespoły F3 żądają 3-5 mln zł za sezon współpracy. W F2 kwoty są jeszcze wyższe. - Dlatego z tego się robi temat dla wielkich konsorcjów, które postrzegają to bardziej jako inwestycję. Kwoty mogą się wydawać przerażające, ale też kierowca F2 czy F3 zapewnia już bardzo duże zwroty marketingowe - dodaje Pęcak.
W świecie F1 niczym nowym nie są inwestycje biznesmenów w obiecujące talenty. Nawet Michael Schumacher musiał oddawać pierwsze zarobione miliony swojemu menedżerowi Williemu Weberowi, który wcześniej kładł środki na jego rozwój w niższych seriach. Podobne rozwiązanie zastosował Robert Kubica. Środki na starty Polaka wyłożył Joan Villadelprat, szef hiszpańskiego zespołu Epsilon Eskaudi, w barwach którego krakowianin wygrał World Series by Renault.
Kolejny nabór do Akademii Motorsportu Orlen
22 września ruszył kolejny nabór talentów do drugiej edycji Akademii Motorsportu Orlen. Jak udało nam się dowiedzieć, program zyskał finansowanie w polskim gigancie na co najmniej dwa lata (2026-2027). Przyjmowanie wniosków potrwa do 5 października.
- Nasza współpraca została pozytywnie oceniona przez Orlen, mamy na to pomysł. Każda ze stron chce osiągnąć sukces. Orlen realizuje swoją misję, a my jako PZM chcemy tworzyć ugruntowaną ścieżkę zawodnikom. Ten pierwszy rok programu wiele rzeczy nam pokazał i wiemy, co możemy zrobić jeszcze lepiej - mówi Paweł Pęcak.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty