Podczas dwóch sesji testowych Tymoteusz Kucharczyk przejechał łącznie 70 okrążeń, zbierając cenne doświadczenie na jednym z najbardziej prestiżowych obiektów wyścigowych świata. Polak wystąpił w barwach zespołu HMD Motorsports, jednej z czołowych ekip w Indy NXT i od razu zwrócił na siebie uwagę.
Tymoteusz Kucharczyk był najszybszym kierowcą zespołu HMD, wyprzedzając m.in. tak uznanych rywali jak Victor Martins (były mistrz Formuły 3 oraz zdobywca sześciu pole position i dwóch zwycięstw w Formule 2) oraz Enzo Fittipaldi, zwycięzcę wyścigu F2 i wnuka legendarnego Emersona Fittipaldiego (dwukrotny mistrz świata F1).
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"
Polak znalazł się również w czołowej trójce najszybszych debiutantów całych testów, imponując tempem i dojrzałością w pracy z zespołem. Szczególnie mocny był podczas dłuższych przejazdów, gdzie prezentował jedno z najlepszych i najbardziej regularnych czasów okrążeń na używanych oponach.
Warto dodać, że Kucharczyk jako jedyny z tych trzech debiutantów nie miał wcześniej okazji zasiadać za kierownicą Dallary IL-15, która osiągami wpisuje się między samochody FIA F2 i F3.
Choć w końcówce drugiej sesji nie udało się pokazać pełni potencjału na szybkim okrążeniu z powodu dużego ruchu na torze, jego występ został bardzo wysoko oceniony przez inżynierów zespołu HMD. Kucharczyk otrzymał wiele pochwał za profesjonalizm, komunikację z inżynierem i tempo rozwoju podczas dnia testowego.
- Pokazanie się za oceanem to coś, o czym marzyłem od dawna. To był niesamowity dzień, przejechałem 70 okrążeń po legendarnym torze Indianapolis w samochodzie Indy NXT, który szybko przypadł mi do gustu: 450 koni, bogata aerodynamika i niska waga to trzy elementy, które uszczęśliwią każdego kierowcę wyścigowego. Nauczyłem się naprawdę dużo i cieszę się, że mogłem pracować z tak profesjonalnym zespołem jak HMD Motorsports. Jestem dumny, że mogłem rywalizować z kierowcami o tak dużym doświadczeniu, jak Victor Martins czy Enzo Fittipaldi - mówi kierowca z Polski.
- Byliśmy też bardzo mocni w długich przejazdach. Auto dobrze się prowadziło, a wspólnie z inżynierem szybko złapaliśmy dobry kontakt. W końcówce sesji miałem trochę pecha z ruchem na torze, ale i tak wyciągnęliśmy z tego dnia maksimum. Dziękuję moim partnerom, szczególnie porównywarce ubezpieczeń Mubi oraz sieci komórkowej Plush, że mogłem pokazać się w nowej, prestiżowej serii. To kolejny krok w moim rozwoju i motywacja, by dalej ciężko pracować nad przyszłością - dodaje Kucharczyk.
Testy w amerykańskiej serii IndyCar nie oznaczają, że 19-latek porzucił marzenie o startach w Formule 1 w przyszłości. Obóz Polaka ciągle pracuje nad budżetem, aby umożliwić mu występy w Formule 2 w przyszłym roku - Cały czas walczymy o budżet na Formułę 2 w sezonie 2026. To duże wyzwanie, ale zespół ludzi codziennie walczy o to, bym mógł pojawić się na polach startowych tej serii - podsumuje polski talent.