Przyczynkiem do sensacyjnych informacji o możliwości odejścia Fernando Alonso z Ferrari, było spotkanie agenta hiszpańskiego kierowcy Luisa Garcii Abada z szefem stajni z Milton Keynes - Christianem Hornerem. Zdjęcia z krótkiego spotkania obu dżentelmenów obiegły natychmiast wszystkie media.
Niedługo po tym jak pojawiły się pierwsze plotki mówiące o rzekomych negocjacjach menedżera Alonso z Red Bullem, prasa niemiecka przypomniała, iż Garcia Abad opiekuje się również karierą młodego Carlosa Sainza Juniora. Syn byłego uczestnika rajdowych mistrzostw świata uczestniczył w poprzednim tygodniu w testach dla młodych kierowców na torze Silverstone, gdzie zostawił po sobie dobre wrażenie.
Niewykluczone, że tematem rozmowy Hornera i Garcii Abada była właśnie przyszłość Sainza Juniora, który w nowym sezonie mógłby trafić do satelickiego zespołu Toro Rosso. Brytyjczyk nie potwierdził tych informacji, a co ciekawe nie zaprzeczył również możliwości pozyskania Fernando Alonso.
- Mamy wciąż wolne miejsce w zespole, a chcemy skompletować możliwie najlepszy skład kierowców - stwierdził Horner. - Czy Fernando jest wolnym zawodnikiem? Nie wiem, musicie sami go zapytać - dodał.
W swoim stylu całą sprawę skomentował Niki Lauda, który w przeszłości zdobywał tytuły w barwach Ferrari: - To największa bzdura, jaką kiedykolwiek usłyszałem. Kontrakt Alonso obowiązuje jeszcze przez trzy lata. Wszyscy w padoku wiedzą o tym doskonale - tłumaczył Austriak.
Transfer Alonso do Red Bulla? Lauda: To bzdura!
Równie gorąca atmosfera jak podczas wyścigu na torze Hungaroring, towarzyszyła kierowcom w padoku. Niemiecki Bild poinformował w niedzielę o rzekomych negocjacjach Red Bulla z Fernando Alonso.