W ostatnich latach Pirelli było zobligowane do budowy opon o szybkiej degradacji, która zdaniem Berniego Ecclestone'a wpływała na poprawę atrakcyjności wyścigów F1. Zawodnicy byli jednak sceptyczni wobec takiej taktyki.
- Jeździmy znacznie poniżej naszych granic, jak również tego co potrafią bolidy, z powodu opon. To nie jest zabawne i nie sprawia nam żadnej satysfakcji - cytuje anonimowo jednego z kierowców stacja BBC.
Pirelli broniąc swoich interesów twierdzi, że przygotowanie opon dla Formuły 1 odbywa się wyłącznie na życzenie włodarzy, którzy dyktują warunki włoskiej firmie. - Robimy to, o co nas proszą - powiedział menedżer Pirelli, Mario Isola.
- Jeśli mają to być opony o silnej degradacji, to tak będzie. Jeśli mamy wyprodukować trwalszą mieszankę, to też się na tym skupimy - dodał.
Twardym obrońcą sprawy w ostatnich latach był Bernie Ecclestone, który wobec spadku popularności F1 nalegał na mniej wytrzymałe opony. Teraz jednak szef F1 zaczyna zmieniać zdanie.
- Zgadzam się na milion procent z kierowcami, że w tym sporcie chodzi o jazdę na maksimum. Rozmawiałem już o tym z Pirelli - przyznał.
Na początku przyszłego tygodnia Ecclestone wybierze się do Włoch, by ponownie spotkać się z szefostwem Pirelli.