Już pod koniec ubiegłego roku stało się jasne, że sezon 2018 może być ostatnim, w którym Renault dostarcza silniki Red Bull Racing. Zespół z Milton Keynes dość otwarcie krytykował jednostki napędowe produkowane przez Francuzów. Nie są one tak konkurencyjne jak te tworzone przez Mercedesa i Ferrari. Na dodatek są dość awaryjne.
Szansą dla "czerwonych byków" może być Honda. Japończycy od tego roku wspierają satelicką ekipę Red Bulla - Toro Rosso. Poprawki wprowadzone w jednostce napędowej Hondy sprawiły, że w Grand Prix Bahrajnu Pierre Gasly dojechał do mety na czwartej pozycji. Jeśli kolejne wyścigi będą równie udane, szanse na zawarcie umowy pomiędzy Red Bullem a Hondą pójdą mocno w górę.
- To na pewno zwiększyło szansę Hondy, by wyglądać atrakcyjnie dla Red Bulla. I to nie ma nic wspólnego ze mną, bo nie mam póki co kontraktu z zespołem na kolejny rok. Kierowcy nie są jednak zaangażowani w dyskusje na temat silników. Jestem świadom, że w przyszłym roku mogą się pojawić jakieś zmiany. To dobra informacja dla Hondy - powiedział Daniel Ricciardo, który nie ukończył wyścigu na torze Sakhir z powodu awarii.
Do tej pory Honda miała opinię najgorszego producenta silników w F1. Japończycy przez trzy sezony współpracowali z McLarenem, który był mocno niezadowolony z efektów tego sojuszu i przedwcześnie zerwał umowę na dostarczanie jednostek napędowych.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
- Honda w ciągu ostatnich lat sporo zainwestowała. Współpraca z McLarenem nie wypaliła, ale fajnie, że z Toro Rosso idzie im lepiej - dodał Ricciardo.
Pozytywnie o możliwej współpracy z Hondą wypowiedział się też Helmut Marko. - Zanim podjęliśmy decyzję o podpisaniu kontraktu Toro Rosso z Hondą, wierzyliśmy w stworzenie przez nich udanego pakietu. Kiedy nadejdzie czas, podejmiemy decyzję w sprawie Red Bulla. Musimy patrzeć na szerszy obraz. Honda zmierza we właściwym kierunku, a dziennikarze powinni wiedzieć, że słyniemy z odwagi - stwierdził doradca Red Bulla ds. motorsportu.