W tym roku kalendarz mistrzostw świata Formuły 1 składa się z aż 21 wyścigów, co jest rekordowym osiągnięciem. Na tym jednak nie koniec, bo już w kolejnym sezonie do królowej motorsportu dołączyć ma uliczna rywalizacja w Miami. Szefowie Liberty Media są też po słowie z działaczami z Wietnamu, którzy chcą gościć u siebie F1.
Ruchy właściciela F1 mogą dziwić, bo Amerykanie chcą od sezonu 2021 znacząco obniżyć koszty i wprowadzić limit budżetowy w wysokości 150 mln dolarów. Tymczasem powiększenie kalendarza doprowadzi do sytuacji, w której zespoły będą musiały zwiększyć wydatki na logistykę.
- Popatrzmy na to od strony ludzi, którzy będą musieli spędzać mnóstwo czasu poza domem. Może "rozerwanie" kalendarza jest jakimś wyjściem, bo możemy zaczynać wcześniej sezon, a kończyć go później. Wtedy będziemy mieć dłuższą przerwę w sezonie. Z drugiej strony, to skraca nam czas jaki mamy w zimie na budowę samochodu - powiedziała Claire Williams, szefowa Williamsa.
Brytyjka ma jednak świadomość, że zwiększenie liczby wyścigów ma też swoje plusy. - Z czysto sportowego punktu widzenia, jeśli mamy nasycony rynek, to wspaniałe. Jeśli będziemy mieć więcej wyścigów, jeśli będziemy docierać do nowych miejsc, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, to będzie kluczowe dla F1. Jeśli mamy pójść w tę stronę, to musi to mieć sens finansowy. Jeśli działacze chcą nowych wyścigów w F1, to muszą za to zapłacić - dodała szefowa zespołu z Grove.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 83. Wojciech Szaniawski: Reprezentacja Polski marketingowo jest dziś warta ponad 600 mln złotych rocznie
Williams uważa, że poszerzenie kalendarza o nowe Grand Prix powinno też doprowadzić do sytuacji, w której zespoły będą otrzymywać więcej środków od F1. - Nie wiem dlaczego od ekip oczekuje się, że będą rywalizować w większej liczbie wyścigów za nic, a dodatkowo obniża się kwoty wypłacane z funduszu. W efekcie rosną koszty zespołów. Tak nie powinno być - podsumowała córka Franka Williamsa.
Równie krytycznie na dodanie kolejnych wyścigów do kalendarzu zapatruje się Bob Fernley z Force India. - Wystarczy spojrzeć na logistykę. Gdy mamy 20 wyścigów, to jesteśmy na granicy, jeśli chodzi o obsługę sezonu z jedną ekipą mechaników. Jeśli ta liczba będzie stale rosnąć, będziemy musieli wprowadzić pewne rotacje wśród pracowników. To jest ogromny koszt. To są rzeczy, na które trzeba patrzeć - stwierdził zastępca szefa hinduskiej ekipy.