Główny hejter Roberta Kubicy. Jacques Villeneuve od lat ma problem z Polakiem
Werdykt wydał jako jeden z pierwszych. Już kilka tygodni po wypadku Polaka, w marcu 2011 roku, był przekonany, że ten nigdy więcej nie pojawi się w F1. - Pamiętaj, że kierując bolidem, trzeba korzystać z kierownicy wypełnionej przeróżnymi przyciskami. Z niesprawną ręką Kubica nie opanuje pojazdu. I jest jeszcze jedna ważna rzecz: Robert będzie musiał odzyskać licencję kierowcy F1. Aby to osiągnąć, trzeba przejść bardzo trudny test. Jeśli nie będzie w stu procentach sprawny, to go obleje - mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Głos zabrał ponownie we wrześniu 2017 roku, gdy Kubica miał za sobą testy w barwach Renault i zaczął się pojawiać w padoku F1. Wtedy mówiło się, że w szeregach francuskiego zespołu może zająć miejsce Jolyona Palmera. - Zupełnie tego nie rozumiem. Któremu kierowcy oferuje się powrót po sześciu latach przerwy? Żadnemu! Przecież pod koniec swojej kariery on przegrywał z Pietrowem. Wygrał jeden wyścig, tak jak Pastor Maldonado. I co zrobił później? - pytał retorycznie.
Villeneuve często swoimi wypowiedziami sam wystawiał sobie opinię. Tym bardziej, że Kubica wygrał wewnętrzny pojedynek z Witalijem Pietrowem w 2010 roku. Był też lepszy od Rosjanina na ostatnich testach przed wypadkiem w roku 2011... Bo wykręcił w nich najlepszy czas.
W listopadzie 2017 roku sugerował, że Kubica może być zagrożeniem dla innych. Twierdził, że FIA i Williams powinny się dobrze zastanowić, zanim pozwolą Polakowi na ponowne starty w F1. - Co się stanie, jeśli jakiś samochód się nagle zatrzyma przed Kubicą? Co będzie, gdy ktoś nagle zrobi jakiś manewr i zmieni tor jazdy? Czy Kubica będzie w stanie wtedy wykonać szybki manewr? Jak patrzę na jego rękę, to wątpię - twierdził kanadyjski kierowca.
Na kolejne wypowiedzi nie trzeba było długo czekać. Gdy podczas testów zimowych w Barcelonie wyszło na jaw, że Kubica jest szybszy od etatowych kierowców Williamsa, Villeneuve winę zrzucił na Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina. - Powiedziano mi, że był szybszy od etatowych kierowców Williamsa. I to jest problem. Niemożliwe bowiem, aby Polak osiągnął poziom, na jakim był podczas pierwszego okresu startów w F1. To daje podstawy, by sądzić, że etatowi kierowcy Williamsa są po prostu słabi - ocenił.
Z czasem stało się jasne, że sporo do życzenia pozostawia też model FW41, więc Villeneuve znów zabrał głos. Tym razem oskarżył Polaka o sabotaż. - Robert jest najbardziej zaangażowany w prace nad tą maszyną. Być może świadomie tworzy pojazd, który jest trudniejszy w prowadzeniu dla Strolla i Sirotkina. W końcu jego marzeniem było wrócić do roli etatowego kierowcy - powiedział i zasugerował, że sam... robiłby tak na miejscu Kubicy.
Ostatnia wypowiedź nadeszła w momencie, gdy powrót Kubicy do F1 stał się faktem. Podczas gdy większość ekspertów jest zachwycona historią Polaka, kolejną szpilkę postanowił mu wbić Villeneuve. - Formuła 1 powinna być elitą motorsportu, w której oglądamy rywalizację trudnych do okiełznania samochodów. Jeśli Kubica wystąpi w całym sezonie i będzie w stanie bezpiecznie przejechać wszystkie 21 wyścigów, to nie będzie to coś dobrego dla Formuły 1 - rzucił we włoskich mediach były mistrz świata.
Nikt nie traktuje go poważnie
Villeneuve dorobił się negatywnej opinii w padoku. Wystarczy prześledzić jego wypowiedzi z ostatnich kilkunastu miesięcy, by przekonać się, że Kanadyjczyk krytykuje wszystko i wszystkich. Jest trochę jak Jan Tomaszewski w naszym środowisku piłkarskim.
Gdy tylko dochodzi do jakieś gorącej sytuacji w F1, pojawia się Villeneuve ze swoją kontrowersyjną wypowiedzią. Media go chętnie zapraszają, bo jest barwny i potrafi zapewnić cytowalność. Efekt jest jednak taki, że w zeszłym roku Kanadyjczyk dostał zakaz wstępu do hospitality Williamsa. To efekt krytycznych wypowiedzi pod adresem Lance'a Strolla.
Na "czarnej liście" Villeneuve'a w ostatnich miesiącach znajdowali się też tacy kierowcy jak Max Verstappen czy Sebastian Vettel. Gdy Williams notował kolejne słabe występy w F1, były mistrz świata oznajmił, że zespół jest "martwy". Później tłumaczył się z tej wypowiedzi i twierdził, że jego słowa zostały źle przetłumaczone.
Jeśli Kubica w przyszłym roku zacznie osiągać dobre wyniki w F1, Villeneuve nie będzie mógł uciekać do argumentu o błędnym tłumaczeniu. Kanadyjczyka historia Polaka zaboli jeszcze mocniej. Tym bardziej, że jemu po wyrzuceniu z BMW Sauber już nigdy więcej nie udało się wrócić do F1. Kubicy tak.