Krajobraz Formuły 1 w roku 2020 może ulec diametralnej zmianie, bo po tym sezonie kończą się umowy na organizację wyścigów w Niemczech, Hiszpanii, Włoszech, Meksyku i Wielkiej Brytanii. Rozmowy ws. przedłużenia kontraktów idą jak po grudzie, a promotorzy mają szereg zastrzeżeń pod adresem Liberty Media.
Liberty Media, które odkupiło królową motorsportu od Berniego Ecclestone'a, wini Brytyjczyka za obecne problemy. - Bernie wykonał bardzo dobrą robotę. Był świetny, jeśli chodzi o wysysanie pieniędzy od działaczy. Otrzymaliśmy sporo ciosów. Po części dlatego, że jesteśmy spółką i można wszystko dokładnie prześwietlić - powiedział Greg Maffei, dyrektor generalny Liberty Media.
Ferrari nie odejdzie z Formuły 1. Czytaj więcej!
Zdaniem Maffeia, sytuacji nie pomaga fakt, że Ecclestone po odejściu z F1 wcielił się w rolę głównego krytyka poczynań Liberty Media. - Zasugerował wielu promotorom, że przepłacają za organizację wyścigów. To nam nie pomogło. Do tego rządy w Meksyku czy Hiszpanii wycofują się z dotowania Grand Prix. To stwarza przed nami nowe wyzwania - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film
Obecne problemy nie zmieniają jednak planów Liberty Media względem ekspansji na nowe terytoria. W planach są m.in. wyścigi w Afryce i Europie Wschodniej, co jest ciekawe z punktu widzenia polskiego kibica.
- Nadal pracujemy nad wyścigiem F1 w Miami, ale mamy sporo przeszkód do pokonania. Przyjrzeliśmy się innym opcjom w USA, jak chociażby Las Vegas. Do tego myślimy o Afryce, staramy się też o jakąś lokalizację w Europie Wschodniej. Mamy sporą bazę kibiców. Oni są w stanie pojechać na wyścig w Europie w nieco innej lokalizacji - zapewnił Maffei.
Formuła 1 wraca do korzeni. Czytaj więcej!
Tymczasem w przyszłym roku w F1 po raz pierwszy rozegrane zostanie Grand Prix Wietnamu. Kierowcy rywalizować będą na ulicznym torze pod Hanoi.