Przedsezonowe testy w Barcelonie były bardzo ważne dla zespołu Red Bull Racing, który zimą przesiadł się na silniki Hondy. Dlatego też fabryka w Milton Keynes pracowała w ostatnich tygodniach na pełnych obrotach.
Efekty pracy inżynierów pod okiem Adriana Neweya mamy zobaczyć już w najbliższy weekend w Australii. Red Bull przyspieszył bowiem proces wprowadzenia poprawek do RB15.
Czytaj także: Kulisy treningu George'a Russella
- Części, jakie planowaliśmy dopiero na trzeci wyścig w Chinach, udało się przywieźć już do Australii. To efekt nacisków ze strony Neweya, który robił wszystko, aby pewne elementy zostały przygotowane na czas - zdradził Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
ZOBACZ WIDEO Prezes PKN Orlen uspokaja kibiców. "Nie wycofamy się ze sponsoringu sportu"
To kolejne pozytywne sygnały wypływające z otoczenia Red Bulla. Już po testach w Barcelonie Marko twierdził, że jego zespół w tym roku wygra co najmniej kilka wyścigów i udało mu się osiągnąć poziom wydajności Mercedesa.
- Nasz optymizm nie jest bez podstaw. Jeśli chodzi o tempo wyścigowe, jesteśmy za Ferrari. Jednak wyprzedziliśmy pod tym względem Mercedesa. RB15 to najlepszy i najdroższy samochód w naszej historii. Stało się to możliwe dzięki wewnętrznemu przekonaniu, że wróciliśmy na właściwe tory. Znów mamy szansę na zwycięstwa - dodał Austriak.
Czytaj także: Nowe malowanie Ferrari
Równocześnie doradca Red Bulla odrzucił jakiekolwiek głosy krytyki pod adresem Hondy. - Było wiele opinii negatywnych na temat ich silnika. Tymczasem my nigdy nie mieliśmy tak bezproblemowych testów zimowych. Skoro zyskaliśmy więcej koni mechanicznych, to logiczne, że patrzymy z optymizmem w przyszłość. W zeszłym sezonie wygraliśmy cztery Grand Prix. Cel realistyczny na ten rok to pięć wygranych, choć mam nadzieję, że będzie ich więcej - podsumował Marko.