Niedawno w Szwajcarii doszło do spotkania Berniego Ecclestone'a z Toto Wolffa (szef Mercedesa), Lawrencem Strollem (właściciel Racing Point), Luką di Montezemolo (były prezydent Ferrari). Panowie mieli dyskutować na temat stworzenia konkurencyjnej dla Formuły 1 serii wyścigowej. Sprawę ujawnił jako pierwszy "Auto Motor und Sport".
- Lawrence Stroll zaprosił mnie do Gstaad, a Bernie Ecclestone ma tam posiadłość. Informacje, że rozmawialiśmy o innej serii wyścigowej to nonsens - odpowiadał na plotki Wolff na łamach niemieckiej gazety.
Czytaj także: Kluczowy dzień dla przyszłości F1
Do innych ustaleń dotarł portal RaceFans. Przedstawił on szczegóły narady w Gstaad. Miało do niej dojść jeszcze przed pierwszym wyścigiem nowego sezonu. Chociaż na spotkaniu zabrakło przedstawicieli Ferrari czy Red Bull Racing, to dyskusja na temat wyjścia niektórych ekip z F1 i stworzenia nowej serii wyścigowej miała być poważna.
Jednak sam Ecclestone, który w przeszłości jako właściciel F1 sam borykał się z tego typu groźbami, wątpi w powodzenie tej misji. - Nie sądzę, aby kiedykolwiek doszło do rozłamu F1. Nie widzę opcji, by wszyscy się na to zgodzili. Chociażby promotorzy wyścigów. Problem jest tego typu, że ludzie lubią siedzieć i gadać. I najlepiej nic nie robić. Gdy trzeba pociągnąć za spust, to brakuje chętnego - stwierdził 88-latek w rozmowie z RaceFans.
Czytaj także: Renault chce się odbić od dna
O komentarz do sprawy poproszony został też zespół Racing Point, który od lata ubiegłego roku należy do Strolla. - To było spotkanie starych znajomych. Zwykła kolacja w Gstaad, nic więcej. Sugestie o oderwaniu się od F1 są bezsensowne - przekazał rzecznik prasowy zespołu należącego do kanadyjskiego miliardera.
Tymczasem we wtorek Liberty Media, obecny właściciel F1, przedstawi ekipom zarys regulaminu, jaki obowiązywać będzie w królowej motorsportu od roku 2021. Zadecyduje on o tym, czy ekipy zgodzą się na dalszą rywalizację w mistrzostwach.