Racing Point to zespół powstały na zgliszczach Force India. Ekipa przez kilka lat borykała się z problemami finansowymi i nie mogła liczyć na rozbudowę fabryki, która z czasem stała się za mała jak na obecne realia Formuły 1.
Gdy ekipę przejął Lawrence Stroll, rozpoczęcie budowy nowej fabryki było jedną z pierwszych decyzji kanadyjskiego miliardera. W tym celu nabyto nawet działkę w sąsiedztwie obecnej bazy teamu w Silverstone.
Czytaj także: Leclerc ma powody do dumy
W czwartek światło dzienne ujrzały projekty nowej fabryki. Jeszcze w tym miesiącu Racing Point ma formalnie otrzymać pozwolenie na budowę. Koszt inwestycji sięga 25 mln funtów.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
- To nowy rozdział, początek nowej ery. Nasi akcjonariusza mają ogromny zapał i chcą inwestować kolejne pieniądze w zespół. Wszystko po to, abyśmy w przyszłości regularnie liczyli się w walce o podia - zapowiedział na łamach "Motorsportu" Otmar Szafnauer, dyrektor zarządzający Racing Point.
Ekipa z Silverstone, jeszcze jako Force India, potrafiła dwukrotnie kończyć rywalizację w F1 na czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów i to mimo niewielkiego budżetu. Dlatego też przybycie Strolla na pokład firmy i kolejne nakłady finansowe pozwalają wierzyć, że w długoterminowej perspektywie team będzie w stanie walczyć m.in. z Red Bull Racing o podia.
Czytaj także: George Russell nie martwi się o swoje losy
- Zespół nigdy nie działał bardziej stabilnie i nie był w lepszych rękach. Projekt nowej fabryki ma nie tylko przyciągnąć, ale utrzymać też najlepszych pracowników w F1 w naszych szeregach - dodał Szafnauer.
Wcześniej Stroll przez ponad dwa lata mocno inwestował w Williamsa, gdzie w sezonach 2017-2018 startował jego syn Lance. Stopniowy upadek ekipy z Grove i coraz gorsze wyniki doprowadziły do tego, że kanadyjski miliarder postanowił porzucić zespół zarządzany przez Claire Williams.