W zeszłym roku w Haasie działo się tak wiele, że serial "Drive to survive" (jego recenzję przeczytasz TUTAJ) wykreował Gunthera Steinera na jedną z gwiazd Formuły 1. Włoch brylował przed kamerami, gdy jego kierowcy popełniali kolejne niewytłumaczalne błędy.
- Jeśli coś robimy, to musimy być szczerzy i prawdziwi. Po co tworzyć coś, co byłoby sztuczne? - pytał Steiner po premierze pierwszego sezonu serialu Netfliksa o F1.
Czytaj także: Nielogiczne decyzje sędziów. Verstappen komentuje sprawę
Gdy sytuacja się uspokoiła, Steiner musiał podjąć decyzję odnośnie kierowców i postanowił przedłużyć kontrakty Romaina Grosjeana i Kevina Magnussena. Ich występy w tym roku ponownie pozostawiają sporo do życzenia, przez co Włoch ma twardy orzech do zgryzienia. W tle toczy się dyskusja o przyszłości Roberta Kubicy.
ZOBACZ WIDEO Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Haas potrzebuje zmian
- Nie wiem, jak długo będę to w stanie znieść. W pewnym momencie będę musiał coś zrobić. Już nie potrafię znaleźć wymówek dla niego - mówił Steiner w "Drive to survive" po kolejnej wpadce Grosjeana.
- Romaina z nami nie ma. Może dlatego, że jest bez punktów. Albo dlatego, że nie zaprosiłem go, bo nie zasłużył na jedzenie - mówił przy innej okazji, gdy organizował kolację dla członków Haasa, ale zabrakło na niej Grosjeana.
Francuski kierowca przez połowę minionego sezonu nie punktował. Potrafił się rozbić jadąc za samochodem bezpieczeństwa w Azerbejdżanie, spowodował karambol w Hiszpanii. Na pewnym etapie był jedynym kierowcą obok Siergieja Sirotkina z zerowym dorobkiem na koncie, a mimo to otrzymał nowy kontrakt.
Niektórzy traktowali tamtą decyzję Steinera jako ostatnią szansę dla Grosjeana. Po siedmiu wyścigach nowego sezonu F1 trzeba sobie jasno powiedzieć, że 33-latek jej nie wykorzystuje. Ma w tej chwili na swoim koncie tylko dwa punkty. Gorsi są tylko kierowcy Williamsa oraz Antonio Giovinazzi, a Haas przecież dysponuje znacznie lepszym samochodem.
- Tak jak w zeszłym roku mówiłem naszemu właścicielowi, nie chcę rozmawiać z kierowcami o kontraktach przed przerwą wakacyjną - powiedział ostatnio Steiner, co jasno pokazuje, że nie jest w pełni zadowolony ze swoich kierowców (czytaj więcej o tym TUTAJ).
To samo tyczy się bowiem Kevina Magnussena. W zeszłym roku Duńczyk brylował na tle słabego Grosjeana, co pomogło mu w podpisaniu nowej umowy. Teraz sytuacja wygląda inaczej. W Hiszpanii 26-latek kilkukrotnie wywoził Grosjeana poza tor, co zrujnowało wyścig Haasa. - Pierwszą osobą z jaką widzisz się w alei serwisowej i z jaką rozmawiasz jestem ja - rzucił wtedy Steiner do Magnussena (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Reprymenda nie podziałała. W Kanadzie duński kierowca rozbił się w kwalifikacjach. I to akurat w momencie, gdy na szybkim okrążeniu znajdował się Grosjean. Zniszczył nie tylko swoje okrążenie, ale też zespołowego kolegi. Haas odbudował jego samochód, ale w wyścigu Magnussen narzekał na jego zachowanie. - Zamknij się - powiedział przez radio Steiner, gdy słyszał kolejne krytyczne słowa kierowcy.
Haas jedzie poniżej oczekiwań
Skąd takie wypowiedzi Steinera? Wynikają one z pozycji Haasa w Formule 1. W tej chwili zespół zajmuje dopiero ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. To rezultat poniżej oczekiwań. Amerykańska ekipa, za sprawą bliskiego sojuszu z Ferrari, ma większe apetyty. Celuje w bycie czwartą siłą F1.
Podobnie było przed rokiem, gdy Steiner jeszcze przed pierwszym wyścigiem mówił o tym, że Haas chce skończyć rywalizację jako czwarta ekipa w stawce. Wtedy większość ekspertów go wyśmiała. Włoch udowodnił jednak, że potrafi maksymalnie wykorzystać obecny regulamin F1 i za sprawą części Ferrari stworzyć konkurencyjny samochód.
Gdyby nie słabi kierowcy, być może przed rokiem udało się pokonać Renault. Błędy Grosjeana i Magnussena doprowadziły do tego, że Amerykanie musieli się zadowolić piątym miejscem w F1. Sam Duńczyk nie ukrywał w zeszłym sezonie, że samochód Haasa przerósł oczekiwania kierowców i był powyżej poziomu ich umiejętności.
Gdzie w tym miejsce dla Kubicy?
Drugi sezon poniżej oczekiwań Haasa może doprowadzić do zmian w składzie, czego nie wyklucza już sam Steiner. W zeszłym roku Włoch zaufał Grosjeanowi i Magnussenowi, bo wierzył, że obaj najgorsze mają za sobą. Atutem Duńczyka jest wsparcie miliardera Andersa Holche Povlsena i jego firmy Jack&Jones.
Tymczasem Orlen szuka miejsca dla Roberta Kubicy w innym zespole F1, o czym Daniel Obajtek wspominał w "Newsroomie" przy okazji ostatniej wizyty Polaka w naszym kraju (czytaj więcej o tym TUTAJ). Biorąc pod uwagę jak układają się puzzle transferowe w F1, ewentualne miejsce w Haasie jawi się jako najlepsze na rynku.
Co może zmusić Steinera do zmian w składzie? Pieniądze. I to nie te, które jest w stanie zapłacić Orlen za miejsce Kubicy w innym zespole niż Williams. Haas, jeśli zanotuje znaczący spadek w klasyfikacji konstruktorów F1, otrzyma mniejsze nagrody finansowe. To z pewnością nie spodoba się Gene Haasowi, właścicielowi ekipy z USA.
Czytaj także: Mistrzostwa świata księgowych w F1
Już zeszłoroczne wpadki Grosjeana i Magnussena kosztowały Haasa kilkanaście milionów dolarów. W padoku F1 nie brakuje bowiem opinii, że gdyby zespół miał lepszych kierowców, to pokonałby Renault w walce o czwarte miejsce w F1. Tak się jednak nie stało. W tym roku uzyskanie takiego wyniku też zaczyna się jawić jako misja niemożliwa.
A kim jest Kubica? Najgorszym kierowcą F1.
Zróbcie mu miejsce, ale poza F1.