Tor, na którym w niedzielę (3.11.) zostanie rozegrane GP USA Formuły 1, wywołał na świecie wiele kontrowersji. A właściwie jego stan. - Momentami amerykański tor przypomina polskie drogi po zimie. O ile drogowcy w Polsce mogą w takiej sytuacji wystawić znak "przełomy zimowe" i wprowadzić ograniczenie prędkości do 30 km/h, o tyle Formuła 1 rozpędza się na tym obiekcie do ponad 300 km/h - napisał dziennikarz WP SportoweFakty.pl, Łukasz Kuczera (TUTAJ więcej szczegołów >>).
Na tor narzekali także - a może przede wszystkim - kierowcy. Lewis Hamilton mówił o "najbardziej wyboistym torze świata", Kevin Magnussen krzyczał do swoich inżynierów, że "to nie tor, a skocznia". Sytuacja była tak poważna, że zagrażała bezpieczeństwu.
Po pierwszych dwóch treningach organizatorzy postanowili coś szybko zrobić. Nocą na zakrętach nr 1 i 9 pojawił się specjalny sprzęt. Zdecydowano, aby zeszlifować nierówności. Dlaczego nie zrobiono tego w innych miejscach toru? Bo warstwa na torze już jest zbyt cienka. Po prostu "szlifowanie" odbyło się wcześniej. Poinformował o tym reporter "Auto Motor und Sport", Tobi Gruner.
The asphalt in turn 1 and turn 9 has been grinded over night to level the surface a bit. Other bumps couldn't be treated as the asphalt layer has already been grinded down in the past and is too thin. #AMuS #F1 #USGP
— Tobi Grüner (@tgruener) November 2, 2019
Czy to coś pomoże? Przekonamy się podczas niedzielnego (3.11.) wyścigu, który odbędzie się w Austin. Start o godzinie 20:10 polskiego czasu. Trzymamy kciuki oczywiście za jedynego Polaka w stawce - Roberta Kubicę.
Zobacz także: F1: GP USA. Williams dołączył do akcji movember. Wąsy na samochodach Roberta Kubicy i George'a Russella (foto) >>
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"