Formuła 1 bardzo długo debatowała nad zmianami, jakie wejdą w życie przed sezonem 2021. Rozmowy w tej sprawie przeciągały się, ale ostatecznie przy okazji GP USA poznaliśmy koncepcję F1 przyszłości (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Dla mniejszych zespołów kluczowe jest m.in. wprowadzenie limitu wydatków w wysokości 175 mln dolarów. Robert Kubica zwrócił jednak uwagę na inny aspekt. - Na pewno ściganie powinno być bardziej ekscytujące. To dobra wiadomość dla kibiców. Jeśli jednak chodzi o zwycięstwa różnych ekip, to mam swoje zdanie. Pieniądze nie powinny być najważniejsze, a talent ludzi zatrudnionych w zespołach - powiedział Kubica na konferencji prasowej przed GP Brazylii.
Czytaj także: Williams pozytywnie zaskoczył w Brazylii
- Jednak w F1 co chwilę zdarzały się momenty, że jeden z zespołów dominował w stawce - zauważył 34-latek.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"
Wydaje się, że Kubica wbił tym samym szpilkę Williamsowi, bo przecież to właśnie zespół z Grove naciskał najmocniej, by wprowadzić limity finansowe. Claire Williams początkowo oczekiwała nawet, że pułap wydatków zostanie ustalony na poziomie 150 mln dolarów.
Zdaniem Brytyjki, jej zespół właśnie z powodu różnic finansowych nie jest w stanie skutecznie konkurować z innymi ekipami. Nie należy jednak zapominać, że Haas, Toro Rosso cz Racing Point dysponują podobnymi budżetami w F1.
Czytaj także: Kubica musi szykować się na trudne warunki w Brazylii
- Rok 2021 jest ruchem w dobrą stronę. Mam nadzieję, że wszystkie zespoły pozostaną w stawce, a nawet dojdą kolejne - skomentował na konferencji Romain Grosjean, obecny reprezentant Haasa.
Podobnie sytuację ocenił Sergio Perez. - Ilekroć dochodzi do jakiejś drastycznej zmiany w regulaminie F1, to zespoły mają szansę, by ocenić ją po swojemu, a to daje okazję do bardziej wyrównanej stawki - podsumował kierowca Racing Point.