Już w tym roku Barcelony miało nie być w kalendarzu Formuły 1, ale ponieważ władze regionalne Katalonii zwiększyły stopień finansowania wyścigu, udało się podpisać kontrakt na jeszcze jeden sezon. Biorąc jednak pod uwagę ekspansję F1 na kolejne kraje, przyszłość wyścigu na torze Catalunya jawi się w ciemnych barwach.
Może się jednak okazać, że Grand Prix Hiszpanii wcale nie wypadnie z kalendarza F1, bo coraz większą chęć organizacji wyścigu zgłasza Andaluzja. Ten rejon jest gotów zapłacić za to znacznie więcej niż Katalonia.
Czytaj także: Sirotkin nie chciał walczyć z Kubicą
W przypadku tego scenariusza, Formułę 1 gościłby tor w Jerez, na którym po raz ostatni najlepsi kierowcy świata ścigali się w roku 1997. Obecnie jest on areną zmagań w motocyklowych mistrzostwach świata MotoGP.
- Nie mogę jeszcze nic powiedzieć, choć niektórzy twierdzą, że wszystko jest już załatwione. Ze swojej strony mogę jedynie stwierdzić, że dopóki nie zobaczę podpisów na kontrakcie, to nic nie zostanie ogłoszone - powiedział Juan Marin, zasiadający w parlamencie Andaluzji, cytowany przez gptoday.net.
- Negocjacje nadal są w toku. Być może oficjalny komunikat zostanie wydany w maju lub czerwcu. Formuła 1 mocno nas interesuje. Zarówno władze Jerez, jak i Andaluzji, ale są też inne kraje chcące gościć ten sport. Ponadto byłaby to naprawdę spora inwestycja, a i na samym torze trzeba byłoby przeprowadzić prace remontowe - dodał Marin.
Czytaj także: Red Bull jako pierwszy sprawdzi samochód na torze
Ostatnio w Hiszpanii dało się zauważyć nieco mniejsze zainteresowanie F1, co wynikało z faktu, że z królową motorsportu pożegnał się Fernando Alonso. Coraz lepsze wyniki osiąga jednak Carlos Sainz, który sezon 2019 zakończył na szóstym miejscu w stawce. Co więcej, sam Alonso może wrócić do stawki w roku 2021.