Formuła 1 bardzo ostrożnie podchodzi do tematu kalendarza na sezon 2020. Mowa oczywiście o jego poprawionej wersji, uwzględniającej już pandemię koronawirusa. Nieoficjalny terminarz opublikował jedynie "Bild", według którego tylko trzy europejskie państwa ugoszczą F1 w tym roku. Mowa o Austrii, Wielkiej Brytanii i Węgrzech.
Pierwotnie Grand Prix Węgier znalazło się w kalendarzu F1 z datą 2 sierpnia. Biorąc jednak pod uwagę, że w czwartek rząd tego kraju ogłosił przedłużenie restrykcji związanych z koronawirusem, rozegranie zawodów w tym terminie jest niemożliwe.
Węgrzy aż do 15 sierpnia nie będą mogli organizować zgromadzeń obejmujących w jednym miejscu ponad 500 osób. Tymczasem przez sam padok F1, i to w wersji minimalistycznej, przewija się w trakcie weekendu wyścigowego ok. 2 tys. ludzi.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
- Jesteśmy codziennie w kontakcie z właścicielem F1. Liberty Media zdaje sobie sprawę z sytuacji. Są gotowi na różne scenariusze. My podobnie. Jesteśmy przygotowani na to, by gościć F1. Jednak sytuacja jest poza naszą kontrolą i zależy wyłącznie od rządu - powiedział "Motorsportowi" Zsolt Gyulay, odpowiedzialny za Grand Prix Węgier.
W tym przypadku diabeł tkwi w szczegółach. Według "Bilda", F1 miałaby zawitać na Węgry, by ścigać się tam w dwóch terminach - 16 i 18 sierpnia. Dlatego decyzja, co do organizacji wyścigu będzie zależna od ruchu władz. Jeśli rząd kierowany przez Viktora Orbana znów przedłużą restrykcje na terenie Węgier, zamknie to furtkę dla organizacji rundy na Hungaroringu.
- Czekamy teraz na poluzowanie restrykcji. Na moment, w którym życie wróci do normy. Razem z Austriakami i Brytyjczykami potwierdziliśmy, że jesteśmy gotowi organizować F1, nawet w obecnych warunkach. Rozmawialiśmy o opcji jazdy bez kibiców, ale protokół organizacji takiej imprezy dopiero powstaje dla Austrii. Jeśli już powstanie, my będziemy przestrzegać podobnych zasad. Decyzja jednak będzie należeć do rządu - dodał Gyulay.
Do tej pory na Węgrzech potwierdzono 2775 przypadków COVID-19. Na groźną chorobę zmarło 312 osób. Osoby odpowiedzialne za Grand Prix Węgier po cichu liczą, że jeśli chorych nie będzie przebywać, to ostatecznie Orban pozwoli nawet na organizację imprezy z kibicami na trybunach. Przed rokiem Hungaroring odwiedziła bowiem rekordowa liczba fanów. Wpływ na to mieli m.in. Polacy. Pod Budapeszt przyjechało bowiem prawie 50 tys. sympatyków Roberta Kubicy.
Czytaj także:
Dietrich Mateschitz ratuje F1. Właściciel Red Bulla straci miliony na wyścigach
Nici z ambitnych planów Bergera. DTM w rozsypce