F1. George Russell wbił szpilkę Williamsowi. "Zapomniałem, jaki szum generuje się po zwycięstwach"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

- Wygranie wirtualnego wyścigu daje mi więcej rozgłosu niż jazda Williamsem w 2019 roku - stwierdził George Russell, przy okazji wbijając szpilkę swojemu zespołowi. Ostatnio Brytyjczyk ma niezłą passę w wirtualnych mistrzostwach F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Wirtualne mistrzostwa Formuły 1 są sposobem na zajęcie kierowców i kibiców w dobie pandemii koronawirusa. Dobrą passę w tej serii ma George Russell, który zwyciężył ostatnie dwa wyścigi rozgrywane w komputerowej rzeczywistości z wykorzystaniem gry F1 2019.

Świetne wyniki Russella sprawiają, że ma on szansę zostać wirtualnym mistrzem F1 sezonu 2020. Wkrótce rozgrywki dobiegną bowiem końca w związku z faktem, że Formuła 1 na początku lipca powróci do rywalizacji na normalnych torach.

- Wygranie wirtualnego wyścigu daje mi więcej rozgłosu niż jakikolwiek występ w barwach Williamsa w zeszłym roku, gdy docierałem do mety na końcu stawki - stwierdził Russell w Sky Sports, wbijając przy okazji szpilkę swojemu pracodawcy.

ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"

- Robię wszystko, co mogę, aby pokazać ludziom, na co mnie stać. To samo robiłem w zeszłym roku. Zamierzam postępować tak samo w kolejnych miesiącach - dodał Russell.

Warto bowiem przypomnieć, że choć w zeszłym sezonie George Russell regularnie ogrywał Roberta Kubicę, to jednak zakończył rywalizację w F1 z zerowym dorobkiem punktowym. Za to Kubica zdobył jeden punkt podczas deszczowego Grand Prix Niemiec, co stanowiło cały dorobek Williamsa w roku 2019.

- Wygrywanie wirtualnych wyścigów to coś świetnego. Szczerze mówiąc, zapomniałem jaki szum generuje się wokół kierowcy, gdy zwycięża. Nawet jeśli jest to tylko wirtualny świat, to jednak walczę z moimi kolegami z F1 i świadomość, że ich ogrywam jest fajna. To coś ekscytującego - skomentował Russell.

- Nie spodziewałem się takiej radości w momencie, gdy zacząłem się bawić w esport. Wszedłem w wirtualny świat dla zabawy, by zapewnić nieco rozrywki fanom, którym brakuje wyścigów. Szybko przekonałem się jednak, że konkurencja jest dość ostra. Nie chciałem dołączać do mistrzostw, by tylko być statystą. Skoro się pojawiłem w wirtualnych mistrzostwach, to chcę je wygrać - podsumował 21-latek.

Czytaj także:
DTM. Samochód Roberta Kubicy już gotowy
Wyścigi F1 możliwe tylko w Europie, ale i tak wyłonią mistrza świata

Komentarze (4)
avatar
BINIOR
8.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
kto te artykuly pisze , wbija szpile i przerywa milczenie , i codziennie to samo , rece opadaja 
avatar
arspen
7.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Co za bufon. 
avatar
caido
7.06.2020
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Chłopak się prosi o to, by zaczęło brakować dla niego części zamiennych, zwłaszcza, że za wszystko obecnie płaci ojciec drugiego z kierowców.